Zmiana modelu orzekania w postępowaniu dyscyplinarnym sędziów budzi wątpliwości natury konstytucyjnej. Nie sposób także nie zapytać o jakość tych zmian na poziomie procedury, która postępowanie to reguluje. A problemy pojawiają się już w punkcie wyjścia, tj. określenia właściwości miejscowej sądów dyscyplinarnych, warunków orzekania i sposobu wyłaniania składów orzekających.
Właściwość niewłaściwa
Zgodnie z art. 110 § 3 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (dalej: u.s.p.) z rozpoznawania spraw dyscyplinarnych wyłączony jest sąd dyscyplinarny, w którego okręgu pełni służbę sędzia objęty tym postępowaniem. W takim przypadku sąd właściwy wyznacza, na wniosek rzecznika dyscyplinarnego, prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą Izby Dyscyplinarnej.
Sądy dyscyplinarne rozpoznają również m.in. wnioski o udzielenie zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej (art. 80 u.s.p.). W odniesieniu do tej kategorii spraw, zgodnie z obowiązującym od 10 sierpnia 2018 r. art. 110 § 2a u.s.p. właściwy miejscowo jest ten sąd dyscyplinarny, w okręgu którego prowadzi się postępowanie, a w wypadkach niecierpiących zwłoki także inny. Przekładając powyższe przepisy na język konkretów, oznacza to, że w przypadku odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego za np. nieterminowe sporządzenie uzasadnienia, z góry wiadomo, że sprawa nie trafi do sądu dyscyplinarnego przy apelacji, w której sędzia orzeka, a nad wyborem właściwego miejscowo sądu pochyli się sam prezes SN. Gdy natomiast sędzia zostanie zatrzymany w związku z zarzutem np. spowodowania wypadku drogowego w stanie nietrzeźwości, a postępowanie przygotowawcze będzie prowadzone przez prokuraturę działającą na obszarze apelacji, w której pełni służbę, sądem dyscyplinarnym właściwym miejscowo do decydowania o zezwoleniu na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej, w tym na tymczasowe aresztowanie sędziego, będzie jego „rodzimy" sąd dyscyplinarny, a w jego składzie mogą znaleźć się sędziowie, z którymi obwiniony orzeka na co dzień.
Prokurator wybierze
Jest oczywistym paradoksem, gdy ten sam sąd dyscyplinarny zostaje ustawowo wyłączony od podejmowania decyzji, gdy w grę wchodzi np. upomnienie, natomiast nie jest wyłączony, gdy chodzi o podjęcie uchwały zezwalającej na zastosowanie wobec sędziego izolacyjnego środka zapobiegawczego, jest oczywistym paradoksem, który z ochroną standardów nie ma nic wspólnego. W założeniu chodziło zapewne o to, żeby sprawy związane z zezwoleniem na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej były rozpoznawane szybko. Tymczasem wprowadzone regulacje, w połączeniu z obecną specyfiką kadrową sądów dyscyplinarnych, prowadzą do sytuacji dokładnie odwrotnej. Jeśli bowiem do rozpoznania wniosku o zezwolenie na tymczasowe aresztowanie zostanie wylosowany kolega zza biurka sędziego lub chociażby z aplikacji, to z góry można założyć – nie siląc się na wysublimowaną przenikliwość – iż sprawy rozpoznać „szybko" z reguły się nie da.
W sytuacji bowiem złożenia wniosku o wyłączenie od udziału w sprawie (a zgłoszenie takiego postulatu przez sędziego pierwotnie wylosowanego lub przez stronę wydaje się oczywiste) sama procedura jego rozpoznania wymaga czasu. Trzeba wszak wylosować tego, który rozpozna wniosek o wyłączenie, a następnie, przy ewentualnej decyzji pozytywnej, wylosować tego, który zastąpi wyłączonego, a w sytuacji, gdy kolejny z wylosowanych również złoży wniosek o wyłączenie – całą procedurę przeprowadzić raz jeszcze.