Warto prosić o rozprawy przed Sądem Najwyższym

Przez lata prawnicy narzekali, że trudno im dostać się przed oblicze SN. Teraz, choć nie muszą, rezygnują często z rozpraw.

Publikacja: 02.07.2015 08:06

Warto prosić o rozprawy przed Sądem Najwyższym

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

To ewidentny błąd i strata dla klienta, mówią doświadczenia adwokaci.

Na problem zwrócił uwagę sędzia SN Henryk Pietrzkowski na początku ostatniej sesji w Izbie Cywilnej SN. Podkreślił, że po trzech sprawach jawnych obędzie się jeszcze osiem niejawnych, że mało jest wniosków pełnomocników, aby sprawę skierować na jawne posiedzenie, że wprawdzie SN może sam podjąć taką decyzję, ale to nie to samo.

Na 3,7 tys. skarg kasacyjnych, jakie SN rozpatrzył w 2014 r., cztery piąte odpadło na tzw. przedsądzie, bez pełnego rozpoznania, a z pozostałych 724 tylko jedna trzecia trafiła na rozprawę. Zasadą jest od kilku lat, że SN rozpoznaje kasację na posiedzeniu niejawnym, chyba że w sprawie występuje istotne zagadnienie prawne, a skarżący złożył w skardze wniosek o jej rozpoznanie na rozprawie – art. 398[11] k.p.c.

– W każdej skardze składam wniosek o przeprowadzenie rozprawy – mówi adwokat Andrzej Michałowski – gdyż zwiększa on szanse na przekonanie sądu, pod warunkiem że na rozprawie nie ograniczam się do powtarzania tego, co już napisałem. Że prezentuję coś nowego, czego warto wysłuchać, co jest dodatkową wartością. Inaczej się pisze, inaczej mówi, nawet używając tych samych argumentów.

Podobnie postępuje dr Marcin Dziurda z kancelarii Linklaters:

– W zasadzie w każdym przypadku wnoszę o rozpoznanie skargi kasacyjnej na rozprawie. Rozprawa daje dodatkową szansę na przekonanie sądu do naszych argumentów, ale wymaga to bardzo dobrego przygotowania, bo sędziowie SN nie dają się zbywać ogólnikami. A to tworzy drugi argument za składaniem wniosków o rozprawę. Jeżeli pełnomocnik porządnie się do niej przygotowuje, mogą mu przyjść do głowy nowe, istotne argumenty prawne. A trzeba pamiętać, że skarżący może jeszcze na rozprawie przytaczać nowe uzasadnienie podstaw kasacyjnych.

– Uwaga sędziego Pietrzkowskiego jest budująca – mówi z kolei adwokat Jarzy Naumann. – Ukazuje, że są jeszcze sędziowie, którzy nie uważają się za alfę i omegę. W normalnie działającym wymiarze sprawiedliwości sędzia poważa adwokata, który mu pomaga w wyrobieniu poglądu na sprawę. To pochodna podejścia, że im więcej głów, tym końcowy wniosek będzie sprawiedliwszy. We współcześnie nauczanym modelu sędziowania poglądy adwokatów i samych stron są kwalifikowane jako element zbędny. Stąd tendencja do zamykania się w pokojach narad, aby orzekać bez rozprawy. Nie musimy dodawać, że tego rodzaju podejście jawnie znieważa ideę wymierzania sprawiedliwości. Jeżeli zatem z wyżyn SN płynie sugestia, która sprzyja sprawiedliwości, to powinniśmy jej wszyscy tylko przyklasnąć – dodaje mec. Naumann.

To ewidentny błąd i strata dla klienta, mówią doświadczenia adwokaci.

Na problem zwrócił uwagę sędzia SN Henryk Pietrzkowski na początku ostatniej sesji w Izbie Cywilnej SN. Podkreślił, że po trzech sprawach jawnych obędzie się jeszcze osiem niejawnych, że mało jest wniosków pełnomocników, aby sprawę skierować na jawne posiedzenie, że wprawdzie SN może sam podjąć taką decyzję, ale to nie to samo.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona