Sędzia pozwał Kamila Zaradkiewicza i Skarb Państwa reprezentowany przez Sąd Najwyższy. Z uwagi, że Zaradkiewicz wykonuje obowiązki prezesa SN, Waldemar Żurek chce, by sprawa trafiła do starego SN, czyli do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Jego zdaniem ta Izba daje gwarancję wydania niezależnego wyroku, w przeciwieństwie do Izby Dyscyplinarnej, do której według wielokrotnie nowelizowanego przez PiS prawa powinien trafić ta sprawa.

Sędzia Żurek w pozwie podważa prawo Kamila Zaradkiewicz do podejmowania decyzji w SN, w tym do wydawania zarządzeń i zwołania Zgromadzenia (ma się odbyć jutro).

- Z pozwu wynika, że najważniejszym powodem kwestionowania tego, że Zaradkiewicz jest legalnym sędzią SN, jest to, że nominację dostał on od nowej KRS - czytamy w artykule portalu oko.press.

W zeszły czwartek, w dniu zakończeniu kadencji prof. Małgorzaty Gersdorf, prezydent Andrzej Duda powierzył Kamilowi Zaradkiewiczowi wykonywanie obowiązków I prezesa Sądu Najwyższego.

Kamil Zaradkiewicz jest jednym z nowych sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego (został powołany na urząd w październiku 2018 roku przez prezydenta Andrzeja Dudę po otrzymaniu rekomendacji od nowej Krajowej Rady Sądownictwa). Wcześniej był dyrektorem Departamentu Prawa Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Trafił tam z Trybunału Konstytucyjnego, gdzie szefował zespołowi orzecznictwa i studiów. Pełniąc tę funkcję, w czasie trwania kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego, udzielił głośnego wywiadu „Rzeczpospolitej". Stwierdził w nim, że "każdy wyrok, także ten wydany przez sędziów Trybunału, podlega ocenie kryteriów ustawowych i konstytucyjnych. Oznacza to, że orzeczenia Trybunału nie zawsze są ważne i ostateczne". Po tym wywiadzie otrzymał od przełożonych zakaz wypowiadania się w mediach, a następnie usłyszał od ówczesnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego i innych sędziów, że utracił ich zaufanie i że jeśli nie złoży sam rezygnacji, podjęte zostaną przeciwko niemu inne kroki prawne.