Opinie biegłych: konieczne, przydatne i zbędne

Rzecz o konieczności, przydatności i zbędności dowodów z opinii biegłego.

Publikacja: 17.03.2019 11:51

Opinie biegłych: konieczne, przydatne i zbędne

Foto: Fotolia

Świat, w którym żyjemy, staje się coraz bardziej skomplikowany. Coraz więcej też w naszym życiu spraw, których nie da się rozwiązać bez fachowej pomocy. Nie inaczej jest w sporach sądowych, kiedy opinię biegłego uważa się za oczywistą podstawę do wydania rozstrzygnięcia. Równocześnie słyszymy zarzuty, że z powodu biegłych sprawy nie mogą toczyć się szybciej i coraz więcej kosztują. Dlatego sądy nieustannie biegłych poszukują, wzywają, ponaglają, dyscyplinują, wysłuchują, zobowiązują, oceniają, rozliczają, opłacają, odmawiają, zatwierdzają, zawiadamiają, żądają, zwalniają itd. Co więc sprawia, że biegli absorbują coraz więcej czynności i decyzji sądu? Czy ta mitręga procesowa jest rzeczywiście niezbędna? Czy koszty udziału w procesie biegłego zawsze dadzą się usprawiedliwić i wytłumaczyć? Czy słuszne jest przekonanie, że można rzadziej korzystać z opinii biegłych – a wtedy niektóre sprawy potoczyłyby się szybciej, łatwiej i może taniej. Do udzielenia odpowiedzi na powyższe oraz wiele innych podobnych pytań trzeba rozważyć po kolei wiele aspektów prawnych i faktycznych oraz odnieść się do ekonomii lub strategii procesowej sądu i stron sporu.

Czytaj także: Certyfikacja biegłych to konieczność, a nie fanaberia

Ustrojowe zasady powoływania biegłych w sprawach cywilnych

W postępowaniu cywilnym sąd może potrzebować biegłego, jeżeli zostaną spełnione przesłanki zgodne z przepisami działu III kodeksu postępowania cywilnego. Warto przypomnieć najważniejsze przepisy – art. 227 stanowi, że przedmiotem dowodu są fakty mające dla rozstrzygnięcia sprawy duże znaczenie, fakty powszechnie znane nie wymagają dowodu (art. 228), podobnie jak fakty znane sądowi z urzędu oraz fakty przyznane w toku postępowania przez stronę przeciwną (art. 229), pod warunkiem że nie budzą wątpliwości. Dowody sąd ocenia według swego przekonania (art. 233). Pośród środków dowodowych kodeks postępowania cywilnego wymienia także opinie biegłych w celu uzyskania wiadomości specjalnych. Opinia biegłego powinna zawierać uzasadnienie (art. 285). Przed rozpoczęciem czynności sąd powinien odebrać przyrzeczenie od biegłego (art. 282), chyba że obie strony wyrażą zgodę na odstąpienie od złożenia tego przyrzeczenia. Biegły może uzyskać dostęp do akt sprawy, przedmiotu oględzin oraz uczestniczyć w postępowaniu dowodowym. Do biegłych stosuje się odpowiednio przepisy o świadkach (art. 289), więc sąd i strony mogą zadawać biegłym pytania, domagać się uzupełnienia opinii lub dodatkowych objaśnień. Aby nie komplikować niniejszych wywodów, ograniczmy się do spraw cywilnych. Albowiem w postępowaniach karnych racją postępowania jest wykazanie prawdy zwanej obiektywną, co nie stanowi celu w postępowaniu cywilnym (sąd bada zasadność żądania pozwu). Obowiązki w postępowaniu dowodowym przed sądem cywilnym powinny więc być prostsze, ale obserwując praktykę sądową i poglądy doktryny, dostrzegamy – że chyba takie nie są. Czy nie jest to powód do zastanowienia?

Zgodnie z powyższym stanem prawnym w postępowaniu cywilnym biegły jest jak tłumacz – wyjaśnia sądowi niektóre fakty mające znaczenie w sprawie, ale wymagające wiadomości specjalnych, aby z ich pomocą sąd mógł należycie oceniać fakty i dowody, a potem sprawę osądzić. Czy biegły ocenia fakty i dowody wskazane przez sąd, aby w ten sposób udzielić odpowiedzi na pytania sądu? Wiemy, że taka jest praktyka, ale powołane przepisy mówią inaczej: biegły dostarcza sądowi wiadomości specjalnych, jeżeli są konieczne do rozstrzygnięcia w danej sprawie. A więc ocena faktów i dowodów nie należy do biegłego, ale zawsze do sądu, biegli zaś mają pomagać sądowi, aby zostały fachowo objaśnione za pomocą wiadomości specjalnych, jeżeli jest to konieczne do osądzenia sprawy. Sąd musi potrzebować wiadomości specjalnych, aby powołać biegłego. Gdy sędzia uzyska opinię biegłego, musi ją zaakceptować lub odrzucić. Opinia może stać się podstawą rozstrzygnięcia tylko wtedy, kiedy ustalenia biegłego sąd uzna za własne. Kiedy więc wiadomości specjalne są konieczne, a kiedy zbędne do wydania rozstrzygnięcia? Jakie są tego przesłanki i powody?

Po pierwsze – w celu objaśnienia faktów i zgromadzonych w sprawie dowodów przy pomocy wiedzy i doświadczenia, jakie biegły posiada, a sąd potrzebuje takiej wiedzy i możliwości poznawczych. Takie sytuacje występują, kiedy jest to wiedza wyjątkowa lub dostępna nielicznej grupie wyspecjalizowanych i doświadczonych ekspertów. Ponadto taka wiedza może wymagać uzyskania specjalnych certyfikatów. Oznacza to, że sąd w osobach sędziów często posiada wiele umiejętności i wiadomości zbieżnych z kwalifikacjami biegłych, ale nie posiada wymaganych certyfikatów i doświadczenia potwierdzonego wieloletnią praktyką i szczególnymi osiągnięciami zawodowymi.

Po drugie – biegły na polecenie sądu może dokonywać czynności sprawdzających lub opisujących stany faktyczne albo uczestniczyć w takich czynnościach z powodu konieczności posługiwania się wiadomościami specjalnymi do tych czynności.

Podstawy faktyczne pracy biegłego stanowią materiały dowodowe wskazane biegłemu przez sąd. Biegły powinien więc badać wyłącznie rzeczy i fakty wskazane przez sąd. Tak jednak nie jest, ponieważ ze złożenia dyspozycji art. 227 i art. 278 wynika, że dopiero z pomocą wiadomości specjalnych okaże się, które fakty i dowody mogą mieć w sprawie znaczenie i jakie ono będzie dla danej sprawy. Biegły może więc w pewnym sensie działać samodzielnie i według swojego uznania – byle nie wykraczał poza zakres pracy (tezę dowodową) oznaczonej przez sąd i granice swojej kompetencji.

Jakie wnioski i oceny należą do biegłego, a jakie stanowią niepodzielną domenę sądu?

Przekładając to pytanie na język praktyki: czy sąd może polecić biegłemu, żeby ten sprawdził stan faktyczny, wskazał fakty mające znaczenie dla sprawy, ocenił je i wyciągnął wnioski? Kto w ten sposób sprawę wygrywa, ten nie poczuje się zaniepokojony taką rolą biegłego. Strona przegrywająca będzie jednak podnosić, że sąd część swoich kompetencji przeniósł na biegłego, czego czynić nie powinien. Czy mamy więc do czynienia z drogą na skróty, która prowadzi do zastępowania sądu przez biegłych? Zagadnienie jest w równym stopniu poważne i skomplikowane. Warto je rozpatrzyć na przykładzie trywialnego, choć wyimaginowanego, sporu o pomalowanie budynku, co zostało wykonane, ale okazało się, że farba odpada. Powodem w sprawie jest inwestor, który pozywa malarza, a ten broni się, że działał z największą starannością, ale używał dostarczonej mu farby, która okazała się wadliwa, a ponadto ściany nie były dobrze przygotowane do pomalowania.

Wiadomo, że do rozwiązania tego sporu trzeba ustalenia wielu przyczyn i okoliczności, ale nie jest oczywiste, czy wszystkie stanowią wiadomości specjalne. Z tego powodu przebieg postępowania sądowego wcale nie jest oczywisty. Możliwe są różne wnioski procesowe i dowodowe od stron, a podjęte przez sąd decyzje wpłyną na przebieg i czas trwania procesu. Istotnie wpłyną one na nakład i podział pracy między sędziego i biegłego, co finalnie ukształtuje koszty i przesądzi o sprawności postępowania.

Wariant I – sąd sprawdził treść umowy między stronami i na jej podstawie określił rodzaj farby, którą malarz miał stosować. Sąd uzyskał wyjaśnienia, czy taka farba została zakupiona i użyta. Następnie zapytał, jak przebiegało malowanie, i porównał z warunkami stosowania wskazanymi w opisie farby na stronie internetowej producenta. Sąd ustalił również, że przed malowaniem ściany były mokre, bo do malowania przystąpiono w połowie listopada, kiedy pogoda była deszczowa, a temperatura niska (pracownicy na budowie korzystali z ciepłej odzieży). Dlatego sąd stwierdził, że doszło do użycia farby niezgodnie ze specyfikacją jej producenta. To skłoniło sędziego do uznania, że wiadomości specjalne nie są już potrzebne, więc oddalił wniosek o powołanie biegłego. Oddalając ten wniosek dowodowy, podkreślił, że świadkowie widzieli i słyszeli, jak inwestor dyskutował z malarzem, czy nie jest za zimno, ale pozwany malarz upierał się, że chce skończyć robotę, bo ma już zajęcie na innej budowie. W apelacji pełnomocnik malarza zarzucił, że sąd nie zbadał należycie wszystkich okoliczności mających znaczenie w sprawie, ponieważ nie powołał biegłego, więc poczynione przez sąd ustalenia były błędne. Dokonała ich bowiem osoba pozbawiona uprawnień biegłego i tytułu zawodowego w dziedzinie budownictwa.

Wariant II – sąd samodzielnie ustalił treść umowy, w tym rodzaj farby przewidzianej do użycia, termin umowny prac i datę, w której malowanie faktycznie nastąpiło. Dalsze czynności w sprawie sąd uznał za wymagające wiedzy specjalistycznej i polecił biegłemu, aby ten sprawdził, czy strony w umowie wskazały właściwy rodzaj farby do pomalowania przedmiotowej ściany. Ponadto biegły miał sprawdzić, kto ponosi odpowiedzialność za faktyczne opóźnienie czynności malowania wobec terminu ustalonego między stronami. Obie strony wniosły apelację, domagając się dalszych wyjaśnień i uzupełnienia opinii przez nowego biegłego lub Instytut Technologii Budownictwa.

Wariant III – sąd polecił biegłemu, żeby sprawdził, jakiej farby należało użyć według umowy i czy takiej użyto, czy malowanie przebiegało według wskazówek producenta farby oraz czy zgodnie z zasadami sztuki budowlanej ściana nadawała się do malowania. Pełnomocnik powodowego inwestora wniósł apelację w zakresie kosztów procesu, ale powód cofnął mu pełnomocnictwo i nie opłacił apelacji.

W wariancie I sąd uznał, że wszystkie czynności dowodowe w danej sprawie nie wymagają wiadomości specjalnych, oddalił więc wniosek dowodowy o opinię biegłego. W szczególności sąd przyjął, że dostępne w internecie informacje o warunkach stosowania farby są jasne i zrozumiałe bez specjalistycznej wiedzy i doświadczenia. Pozwalają również na przyjęcie, że uzyskane w sprawie wiadomości i dowody wystarczą do osądzenia sprawy i nie ma innych istotnych dla niej okoliczności, które wymagają opinii biegłego. Takie postępowanie będzie sprawne i szybkie, ponieważ nie wymaga poszukiwania biegłego, oczekiwania na jego opinię (która zapewne jest możliwa tylko w niektórych miesiącach roku i dobrej pogodzie) oraz nie generuje dodatkowych kosztów. Skutkuje jednak największym nakładem pracy sędziego oraz naraża sąd na zarzuty pochopnego osądzenia sprawy z pominięciem wiadomości specjalnych.

W wariancie II sąd wykonał tylko wstępne czynności dowodowe, a dalszy tok czynności i ocenę przydatności dowodów polecił biegłemu. Nakład pracy sędziego w postępowaniu dowodowym został ograniczony i przeniesiony na biegłego.

W wariancie III sąd uznał, że wszystkie okoliczności w sprawie mają charakter specjalistyczny, i od razu całość ustaleń faktycznych oraz wnioskowania przeniósł na biegłego. Rozstrzygnięcie sądu zawisło więc w całości od opinii biegłego (nie wyłączając jego oceny dowodów, poczynionych wniosków i ustaleń faktycznych).

Zapewne czytelnicy mają swoje zdanie, który z prezentowanych wariantów jest właściwy, bo sprzyja sprawiedliwości, który jest tylko korzystny dla sędziego i biegłego, a który najbardziej odpowiada stronom lubującym się w sporach. W zasadzie powinien to być ten sam wariant, ale czy jest to w praktyce możliwe. Zamiast odpowiedzi ponawiam tytułowe pytanie – kto w rzeczy samej sprawę osądzi?

Autor jest sędzią sądu gospodarczego w Krakowie, głównym specjalistą w Departamencie Nadzoru Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości

Świat, w którym żyjemy, staje się coraz bardziej skomplikowany. Coraz więcej też w naszym życiu spraw, których nie da się rozwiązać bez fachowej pomocy. Nie inaczej jest w sporach sądowych, kiedy opinię biegłego uważa się za oczywistą podstawę do wydania rozstrzygnięcia. Równocześnie słyszymy zarzuty, że z powodu biegłych sprawy nie mogą toczyć się szybciej i coraz więcej kosztują. Dlatego sądy nieustannie biegłych poszukują, wzywają, ponaglają, dyscyplinują, wysłuchują, zobowiązują, oceniają, rozliczają, opłacają, odmawiają, zatwierdzają, zawiadamiają, żądają, zwalniają itd. Co więc sprawia, że biegli absorbują coraz więcej czynności i decyzji sądu? Czy ta mitręga procesowa jest rzeczywiście niezbędna? Czy koszty udziału w procesie biegłego zawsze dadzą się usprawiedliwić i wytłumaczyć? Czy słuszne jest przekonanie, że można rzadziej korzystać z opinii biegłych – a wtedy niektóre sprawy potoczyłyby się szybciej, łatwiej i może taniej. Do udzielenia odpowiedzi na powyższe oraz wiele innych podobnych pytań trzeba rozważyć po kolei wiele aspektów prawnych i faktycznych oraz odnieść się do ekonomii lub strategii procesowej sądu i stron sporu.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a