Komisja Europejska poprosi trybunał w Luksemburgu o to by w ramach zabezpieczenia zawiesić funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Treść wniosku nie jest znana i trwają dyskusje o jego kształcie, skutkach jakie wywoła i jak je wykonać.
Prof. Robert Grzeszczak z UW uważa, że wniosek KE nie wprowadza nowej jakości, jest jedynie wzmocnieniem dla SN wobec tego, że prawodawca nic nie robi by wykonać wyrok TSUE z listopada 2019 r. i następujące po nim orzeczenie Izby Pracy SN. - A powinny być uchwalone przepisy zmieniające Krajową Radę Sądownictwa i rygory dyscyplinarne wobec sędziów. Dlatego wniosek KE do TSUE ma charakter wizerunkowy – mówi.
Według niego kwestia zawieszenia działalności Izby Dyscyplinarnej SN jest przesądzona od 5 grudnia 2019 r., gdy skład Izby Pracy SN, wdrażając wyrok TSUE z 19 listopada, uznał, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. - Pozostaje kwestia organizacji pracy Sądu Najwyższego, by sprawy z właściwości ID kierować gdzie indziej. Realizacja tego obowiązku jest po stronie władz SN.
Czytaj także: Izba Dyscyplinarna SN szuka poparcia w Trybunale Konstytucyjnym
I Sąd Najwyższy tak już zrobił – sprawy trafiają do Izby Pracy, co I prezes SN Małgorzata Gersdorf uzgadniała m.in. z adwokaturą. Ale nie wszyscy to honorują, np. rzecznicy dyscyplinarni piszą do Izby Dyscyplinarnej, także prokuratura została zobowiązana – pismem Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego – do utrzymywania drogi służbowej z uwzględnieniem ID SN. Bałagan jest kosmiczny, a potęguje go zła wola niektórych graczy – przyznają eksperci i wskazują, że są problemy ze wznowieniem postępowań zakończonych przed ID, bo choć w SN są stosowne wnioski, to nie sposób wyciągnąć z ID akta tamtych spraw, bez czego nie da się orzekać.