Przypomnijmy, że Dagmara Pawełczyk-Woicka, prezes SO w Krakowie, przeniosła sędziego Waldemara Żurka z Wydziału II Cywilnego Odwoławczego do Wydziału I Cywilnego, by - jak argumentowała -  "wzmocnić wydział, który ma zaległości”. Decyzję podjęła bez opinii Kolegium Sądu. Waldemar Żurek odwołał się od tej decyzji do Krajowej Rady Sądownictwa, gdyż przeniesienie odebrał jako szykanę.

- Uważam, że nadal orzekam w Wydziale II Cywilnym Odwoławczym. Nie otrzymałem jeszcze uchwały Krajowej Rady Sądownictwa, choć słyszałem, że zapadła i KRS umorzył moje postępowanie. Zastanawiam się, czy przysługuje mi od niej odwołanie do Sądu Najwyższego. Zgodnie z przepisami o ustroju sądów, sędzia, który jest w trakcie procesu odwoławczego, wykonuje obowiązki w dotychczasowym wydziale. Tymczasem wobec mojej osoby są podejmowane różne działania, aby zmusić mnie do orzekania w Wydziale I Cywilnym. W dotychczasowym wydziale wciąż mam sprawy, wokandy - stwierdził gość Agaty Łukaszewicz.

Zapytany, dlaczego jego przeniesienie traktowane jest jako degradacja, sędzie Żurek powiedział:

- To powiedzieli dziennikarze. Ja nigdy nie użyłem takiego słowa. Wydział I Cywilny jest bardzo poważnym wydziałem do bardzo trudnych spraw, wiele lat temu tam sądziłem. Nie chodzi o degradację, lecz o to, że nie uwzględnia przepisów ustawy przy moim przeniesieniu i łamie się procedury. Jeśli Kolegium kogoś nie zaopiniowało, to nie można mu zmienić zakresu czynności, a tak było w moim przypadku.

Zapytany po co kandyduje do SN, Waldemar Żurek odpowiedział:

- Kandyduję jak ci sędziowie, których media nazywają kamikadze. Jesteśmy prawnikami. Jak widzimy, że jakaś procedura jest sprzeczna z prawem, to musimy ją przetestować  dla dobra Kowalskiego i Nowaka, który przyjdzie do sądu.

- Proszę sobie wyobrazić, że  polskiego przedsiębiorcę, który przed polskim sądem wygrywa z niemieckim kontrahentem sprawę o kilka milionów.  I trafia skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego, a w składzie orzekającym jest nieprawidłowo umocowany sędzia. Przedsiębiorca idzie z tym wyrokiem do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, żeby wyegzekwować wyrok. A tamtejszy sąd mówi: "Nie dość, że macie w Polsce zaburzony system sądowniczy, to jeszcze w składzie SN orzekała osoba nieuprawniona. Wyrok naszym zdaniem jest nieważny." Widzimy już co się dzieje: do Polski napływają pytania z sądów innych państw o praworządność. Myśmy przestrzegali, że do tego dojdzie, ale to zlekceważono. Jeśli sądy zagraniczne będą miały jakiekolwiek sygnały, że sądy w Polsce są poddawane efektowi mrożącemu, to będą się wstrzymywać z wykonywaniem orzeczeń z Polski.  

Jak powiedział, nie boi się konkursu do SN, bo jest doświadczonym prawnikiem.

- Mam 20-letni staż pracy, specjalizuję się w prawie cywilnym, popełniłem jedną publikację na temat prawa materialnego cywilnego. Kręgosłup sędziowski mam, co mogą potwierdzić ci, którzy byli w poprzedniej KRS. Oni wiedzą, że nigdy nie będę robił niczego pod oczekiwania polityków. Na pewno kwestionuję umocowanie konstytucyjne obecnej KRS, ale staję przed jej obliczem, bo nie mam innego wyjścia. Jeśli teraz nie zakwestionujemy tej procedury, to wszystkim nam odbije się to czkawką - stwierdził sędzia Waldemar Żurek.

Waldemar Żurek w #RZECZoPRAWIE: