W końcu zaś, aby Pan sam podał się do dymisji. Wszystkie te działania to niezbędne minimum respektowania konstytucyjnego trójpodziału władzy, a nade wszystko niepodważania autorytetu polskiego sądownictwa, niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów.

Czytaj także: Trolle w resorcie Ziobry. Co na to Piebiak?

Mam podstawy twierdzić, że jeszcze nikt nigdy poza okresem stalinowskim – z którym to okresem, wbrew pańskim (ale i innych przedstawicieli rządu) twierdzeniom, nie mogą być związani nie tylko aktualnie pełniący służbę sędziowie, ale i żyjący jeszcze sędziowie w stanie spoczynku – nie obraził, nie poniżył i nie podważył autorytetu polskich sędziów jak właśnie ci przez pana powołani do pełnienia istotnych dla wymiaru sprawiedliwości funkcji administracyjnych. Uważam, że uczynienie zadość temu wezwaniu stanowić będzie minimum Pańskiego pozytywnego działania jako „reformatora" polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie miał Pan oporów, aby bez sprawdzenia faktów (mniemam, że nie utajniania lub przeinaczania) po stworzeniu „specustawy" odwoływać niewygodnych Panu, ale kompetentnych prezesów sądów wszystkich szczebli. Jakich zatem dowodów Pan potrzebuje, aby – chociażby jako nadzorujący swoich urzędników sędziów przełożony – podać się do dymisji z uwagi na ich nielicujące z godnością urzędu zachowania?

Panie Ministrze, przesłaniem podjęcia się funkcji ministra sprawiedliwości była i jest – według Pańskich licznych wypowiedzi – naprawa wymiaru sprawiedliwości, a zatem przeprowadzenie reformy, którą w zakresie funkcjonalności (a nie personalnym) popiera większość obywateli, a nade wszystko środowisko sędziów i administracji sądowej. Skoro dotychczas Pan tego nie uczynił, a doprowadził do podważenia autorytetu sędziów i znaczenia prawomocnych orzeczeń sądowych nie tylko przez podległych Panu urzędników, to niech Pan dalej nie zatrudnia sędziów, których Pan awansował, a których zachowania wpływają na ocenę wielotysięcznej rzeszy ciężko pracujących sędziów. Sędziów, dla których odwaga cywilna, honor, godność oraz – jakkolwiek patetycznie to brzmi – dobro obywateli i wymiaru sprawiedliwości są najwyższą wartością służby, do której zostali powołani. Niech Pan zaoszczędzi sędziom dalszego deprecjonowania naszej służby, a co ważniejsze, podważania autorytetu trzeciej konstytucyjnej władzy, do czego bezsprzecznie musi dojść w trakcie sejmowej dyskusji podczas rozpatrywania wniosku o Pańskie odwołanie.

Autorka jest sędzią Sądu Apelacyjnego w Szczecinie w stanie spoczynku