Tym bardziej źle, gdy wyrok dotyka fundamentalnych spraw i jest szeroko odbierany. Tak jak orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie skargi pewnej adwokatki, którą zajmowała się Izba Dyscyplinarna SN. Niekorzystne orzeczenie mecenaska zaskarżyła do Strasburga. A ten stwierdził, że postępowanie przed Izbą Dyscyplinarną narusza prawo do sprawiedliwego i bezstronnego sądu z art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka i zasądził na jej rzecz 15 tys. euro.
Adwokatka wielokrotnie stawała przed organami dyscyplinarnymi adwokatury pod zarzutem przywłaszczenia pieniędzy i dokumentacji swojego klienta. Sąd dyscyplinarny Pomorskiej Izby Adwokackiej nie miał wątpliwości, że rażąco przekroczyła normy obowiązujące w palestrze. Na trzy lata pozbawił ją prawa wykonywania zawodu. Odwołanie od wyroku nic nie dało. Prawniczka złożyła kasację do SN z pełną świadomością, że trafi do Izby Dyscyplinarnej, której status jest kwestionowany ze względu na niezgodność z prawem unijnym. Kiedy ID uznała jej wniosek za bezzasadny, otworzyło jej to bramy Strasburga, który opowiedział się po jej stronie. W części mediów, a także u komentujących prawników, ekspertów wybuchł niezdrowy entuzjazm. „Patrzcie, to kolejny dowód kwestionujący legalność Izby Dyscyplinarnej". Kontekst sprawy był pomijany albo marginalizowany.
Czytaj też:
ETPCz: mimo dyscyplinarek, adwokatka otrzyma 15 tys. euro zadośćuczynienia
Dlaczego Trybunał ma być zwolniony ze zbadania całego kontekstu rozpatrywanej sprawy, zwłaszcza że jego orzeczenia nie dotyczą wyłącznie abstrakcyjnych norm, ale spraw absolutnie przyziemnych, jak decyzje o przyznanych odszkodowaniach. Co więcej, Trybunał musi stosować jakieś kryteria, jednemu przyznając 15 tys. euro, a drugiemu 25 tys. Czy w tej sytuacji kontekst na pewno nie jest ważny? Również oddzielenie wyroku od odszkodowania jest możliwe. Można się w merytorycznej dyskusji spierać, czy Trybunał miał prawo tak osądzić Polskę. Ale niesmak po jego materialnych decyzjach pozostaje duży, gdyż przyznanie wysokiego odszkodowania osobie, która stosując proceduralny ruch, dostała się na wokandę Strasburga, powinien być jednak zauważony. Tak się nie stało. Wyrok jest sprzeczny z powszechnym poczuciem sprawiedliwości. Trybunał w Strasburgu zdeprecjonował własne orzeczenie.