Joanna Parafianowicz: adwokaci i radcowie oderwali się od tradycyjnych wartości

Przedstawiciele środowisk prawniczych, w szczególności tych, do których dostęp został w ciągu ostatnich lat nieco poluzowany, dość często zauważają, iż zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni oderwali się w pewien sposób od tradycyjnych wartości, a nawet – jak twierdzą niektórzy – doszło wśród nich do upadku obyczajów.

Aktualizacja: 10.11.2018 13:46 Publikacja: 10.11.2018 11:18

Joanna Parafianowicz: adwokaci i radcowie oderwali się od tradycyjnych wartości

Foto: Adobe Stock

W wielu wypadkach owa przykra diagnoza wynika z przekonania, że za dewaluacją pojęcia „etyka" stoi de facto zwiększenie stanu liczebnego obu samorządów oraz napłynięcie osób, które nie ukończyły aplikacji lub w jej toku nie miały wsparcia patrona. Tymczasem choćby pobieżna analiza zachowań prezentowanych niekiedy przez zawodowych pełnomocników wskazuje, że z etyką – w jej codziennym rzemieślniczym wymiarze – bywa krucho niezależnie od daty uzyskania przez adwokata lub radcę prawnego wpisu na listę.

Kontakt ze stroną z pominięciem jej pełnomocnika, wysłanie do przeciwnika procesowego pisma informującego o uprawomocnieniu się wyroku pomimo wniesionej apelacji, nagrywanie rozmów bez uprzedzenia, ujawnianie tajemnicy mediacji, wysyłanie pustych kopert, podszywanie się pod pracownika sądu, posługiwanie się drastycznymi określeniami czy traktowanie pełnomocnika drugiej strony jako osobistego wroga – z tymi sytuacjami oswaja rzeczywistość. Rzecz jasna, nie stanowią z pewnością normy, lecz zdarzają się na tyle często, iż trudno byłoby przyjąć, że w ogóle nie ma problemu braku szacunku dla uczestników postępowania lub jego gospodarza, a nawet własnego klienta.

Tym jednakże, co dziwi mnie dalece bardziej niż to, że niektórzy prawnicy nie są świadomi swoich powinności lub celowo łamią zasady kodeksowych procedur, dobrego wychowania czy reguły wynikające z norm etycznych wpisanych w poszczególne zawody jest to, że o swoich przywarach prawnicy co do zasady rozmawiać nie chcą.

Ilekroć na forum publicznym wybrzmiewa opinia o rozmaitych sytuacjach lub zachowaniach kolegów, niezależnie od tego, czy chodzi o spacerowanie w todze po parku czy o legitymowanie własnym nazwiskiem niekonstytucyjnych zmian w prawie, tylekroć rozlega się apel, aby tego rodzaju sprawy omawiać w zamkniętym gronie, ewentualnie opisywać w branżowym tytule prasowym. Po wielekroć wyczuwalny jest przy tym sentyment do czasów, gdy adwokaci roztrząsali własne sprawy podczas izbowych zgromadzeń, pomijając już fakt, iż w ciągu lat doszło zarówno do nieznanego historii palestry zwiększenia jej liczebności, jak i stworzenia nieznanych wcześniej narzędzi komunikacji. Choć żyjemy w czasach, w których porozumiewanie się na odległość to codzienność, w której niemal każdy ma konto w portalu społecznościowym i uczestniczy w branżowych grupach dyskusyjnych, zbyt często osoba kontestująca pewne nieprawidłowe zjawiska i postawy, a nie ci, których one dotyczą, czuje się niekomfortowo z tego jedynie tytułu, iż odważyła się poruszyć temat publicznie. O prawnikach nie wypada bowiem mówić źle.

Bolesław Prus twierdził, że Polaków trudno opisywać krytycznie, ponieważ dotknięci historycznymi doświadczeniami klęsk i obcego ucisku czują się rozgrzeszeni ze zwykłych, ogólnoludzkich przywar. W konsekwencji, zwolnieni z refleksji nad własnymi wadami, łatwo oskarżają opisującego je publicystę o kalanie własnego gniazda. Podobnie rzecz się ma z prawnikami: żywiąc przekonanie, iż są elitą narodu, oczekują, że tak będą przez ów naród postrzegani. Świadomi własnej wiedzy, chcą być traktowani jak wyrocznia. Pomni historii swoich zacnych poprzedników, oczekują zaufania na kredyt. Przy tym wszystkim, broniąc się przed zarzutem, iż niektórzy spośród nich zachowują się niewłaściwie, nie dostrzegają (jak pisał Prus), że nawet najwznioślejsze charaktery miewają czarne paznokcie. Po co jednak mamy cztery ściany i sufit? Zdaniem bohaterki dramatu Gabrieli Zapolskiej – po to, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Kto by pomyślał, że mamy tylu Dulskich w prawniczym świecie... ?

Autorka jest adwokatem, prowadzi blog pokojadwokacki.pl

W wielu wypadkach owa przykra diagnoza wynika z przekonania, że za dewaluacją pojęcia „etyka" stoi de facto zwiększenie stanu liczebnego obu samorządów oraz napłynięcie osób, które nie ukończyły aplikacji lub w jej toku nie miały wsparcia patrona. Tymczasem choćby pobieżna analiza zachowań prezentowanych niekiedy przez zawodowych pełnomocników wskazuje, że z etyką – w jej codziennym rzemieślniczym wymiarze – bywa krucho niezależnie od daty uzyskania przez adwokata lub radcę prawnego wpisu na listę.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb