Prawdziwa historia mafii w Ameryce

Amerykańska mafia fascynuje i przeraża. Jej historia stała się kanwą wielu książek i filmów. Niestety, na ogół obraz mafii ma niewiele wspólnego z organizacją, która od ponad stu lat terroryzuje mieszkańców metropolii USA.

Aktualizacja: 14.08.2016 20:44 Publikacja: 11.08.2016 18:01

Lucky Luciano (w środku) doprowadził do ustanowienia władzy pięciu mafijnych rodzin w Nowym Jorku i

Lucky Luciano (w środku) doprowadził do ustanowienia władzy pięciu mafijnych rodzin w Nowym Jorku i sam stanął na czele jednej z nich. Ostatecznie został skazany za sutenerstwo, a później deportowany do Włoch

Foto: Getty Images

Pod koniec 1969 r. na półki księgarni na całym świecie trafiła powieść nowojorskiego pisarza Mario Puzo „Ojciec chrzestny". 49-letni wówczas Puzo, który wychował się w nowojorskiej dzielnicy Hell's Kitchen, zebrał wiele anegdot i legend krążących na temat pięciu największych rodzin mafijnych Nowego Jorku. Wszystkie te historie scalił w barwnie napisane opowiadanie o losach fikcyjnej rodziny Corleone. Zainteresowanie powieścią było tak duże, że już rok po jej wydaniu reżyser i scenarzysta Francis Ford Coppola poprosił autora książki o zgodę na jej ekranizację. W rolach głównych obsadzono Marlona Brando i młodziutkiego debiutanta Ala Pacino. Chociaż pod względem artystycznym film był strzałem w dziesiątkę, to większość ekspertów od mafii uznała, że znacznie upiększa życie członków cosa nostry. Zresztą zanim propozycja nakręcenia filmu trafiła do Francisa Forda Coppoli, wcześniej odrzucił ją włoski reżyser Sergio Leone, który uznał „Ojca chrzestnego" za komercyjną pisaninę, która ugruntowuje jedynie negatywne stereotypy na temat włoskich imigrantów.

Rzeczywiście, z historycznego punktu widzenia zarówno powieść, jak i jej adaptacja filmowa miały niewiele wspólnego z prawdziwymi dziejami włoskiej mafii. Z opublikowanych wiele lat później stenogramów z podsłuchów FBI wynikało, że film wywołał w środowisku mafijnym jedynie salwy śmiechu. Wielkie mafijne rodziny mające duże wpływy w Hollywood uznały, że obraz Coppoli ukazuje ich działalność jako szlachetnie umotywowany mechanizm obronny przed bezsilnym państwem. Filmowy ojciec chrzestny Vito Corleone i jego syn Michael zostali sportretowani jako obrońcy społeczności włoskich imigrantów, filantropi obsypujący organizacje charytatywne milionami dolarów, szanowani biznesmeni kreujący politykę swojego miasta oraz ludzie kierujący się kodeksem moralnym ustanowionym przez założycieli cosa nostry na Sycylii. Na ile ten cnotliwy wizerunek przywódców rodziny Corleone przekładał się na prawdziwy obraz mafii? Mimo pozornych podobieństw organizacja stworzona przez sycylijskich imigrantów różniła się zasadniczo od filmowego wyobrażenia.

W publicystyce i historiografii amerykańskiej określenie „amerykańska mafia" oznacza przymierze wszystkich włoskich środowisk przestępczych. W Ameryce słowo „mafia" nie odnosi się do organizacji przestępczych skupionych wokół innych grup etnicznych. Wynika to z faktu, że jest to nazwa pochodzenia włoskiego, choć nie do końca wiadomo, jakie znaczenie miała pierwotnie. Jedna z hipotez etymologicznych głosi, że pochodzi z XIII wieku i jest skrótem z pierwszych liter hasła wzywającego Sycylijczyków do oporu wobec władzy andegaweńskich królów: Morte Alla Francia Italia Anela („Śmierć Francuzom hasłem Włochów").

Wąsate Piotrki

Od początku istnienia mafia amerykańska była organizacją hermetycznie zamkniętą. Wszelkie informacje o jej strukturach, celach i działaniu, jakie od dziesięcioleci krążą w obiegu publicznym, stanowią jedynie mniej lub bardziej wiarygodne domysły. Amerykańscy historycy i publicyści często stosują w odniesieniu do mafii nazwę „cosa nostra", co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „nasza sprawa" lub „nasza działalność". W oficjalnych dokumentach Kongresu, rządu i FBI pojawia się też określenie „narodowy syndykat zbrodni", odnoszące się także do takich organizacji, jak mafia żydowska, meksykańska La Eme czy chińskie triady. Określenie „cosa nostra" w odniesieniu do całej mafii w USA jest więc niewłaściwe. Wskazuje, że mafia jest organizacją o sycylijskim rodowodzie, co nie jest prawdą.

Początki włoskiej mafii w Stanach Zjednoczonych sięgają ostatniej dekady XIX wieku, kiedy do Ameryki przybyła najliczniejsza fala włoskich imigrantów. Pierwsze zalążki mafii zaczęły powstawać w Nowym Jorku – w zdominowanym przez włoskich imigrantów Harlemie, Brooklynie oraz w dzielnicy Lower East Side. Przybysze z Sycylii, Neapolu czy Mediolanu tworzyli własne getta i wrogo nastawione do siebie społeczności. Wraz z nimi do Ameryki zaczęła przenikać mafia neapolitańska zwaną kamorrą, kalabryjska 'ndrangheta oraz właściwa mafia sycylijska, czyli cosa nostra.

Za prekursorów wielkiego mafijnego syndykatu zbrodni w Ameryce uważa się sześciu włoskich gangsterów, których ich następcy nieco pogardliwie nazywali Czarnymi lub Wąsatymi Piotrkami (Mustache Pete). Byli to: Don Vito Cascio Ferro (1862–1943 lub 1945), Giuseppe Morello (1867–1930), Nicholas Morello (1890–1916), Ignazio Lupo (1877–1947), Giuseppe Masseria (1886–1931) oraz Salvatore Maranzano (1886–1931). Wszyscy urodzili się we Włoszech, przybyli do USA w dzieciństwie lub młodości i przyczynili się tam do rozrostu mafii według reguł obowiązujących w ich ojczyźnie. Don Vito Cascio Ferro był prawdopodobnie pierwowzorem postaci Don Vito Corleone z powieści Mario Puzo. Badacze dziejów mafii uważają go za największego przywódcę tej organizacji w historii. Dla następnego pokolenia amerykańskich mafiosów Don Vito Cascio Ferro stał się „il patrone", czyli ojcem chrzestnym – duchowym przywódcą wielkiego syndykatu zbrodni. Nazwy tej nie należy mylić z określeniem „capo di tutti capi", tytułem, który przysługiwał szefowi mafii jeszcze przed podziałem na pięć wielkich rodzin i po raz pierwszy w historii został przyznany Giuseppe Morello, a później jego następcom: Giuseppe Masserii oraz Salvatore Maranzano.

W 1910 r. z nowojorskich ulic zniknęli dwaj najgroźniejsi włoscy gangsterzy tamtej epoki: Giuseppe Morello i Ignazio Lupo. Za swoje zbrodnie trafili do więzienia. Ich nieobecność na ulicach Nowego Jorku wykorzystał bezwzględny bandzior Joseph (Giuseppe) Masseria, który był prawdopodobnie capo consigliere, czyli starszym doradcą szefa manhattańskiej cosa nostry Nicka Morello. Masseria zdradził jednak Morello w 1916 r., wystawiając go na odstrzał konkurencyjnemu gangowi neapolitańskich kamorrystów z Brooklynu pod wodzą Salvatore D'Aquili. Układ z kamorrystami i kontrola nad cosa nostrą uczyniły z Masserii nie tylko szefa wszystkich szefów, ale także przywódcę wszystkich włoskich gangów na wschodnim wybrzeżu USA. Joseph Masseria, choć bezwzględny i okrutny, reprezentował starsze pokolenie gangsterskiego półświatka, które przestrzegało tradycyjnych reguł walki i podziału łupów.

Wojna castellammaryjska

Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w kulturze masowej zaczął się powoli kształtować wizerunek mafii jako jednolitego i potężnego konglomeratu zbrodni. W rzeczywistości półświatek włoskich imigrantów daleki był od jedności. Włoscy gangsterzy walczyli między sobą o podział drobnego szabru pochodzącego z wymuszeń i dochodów z prostytucji.

Wtedy jednak wśród szeregowych żołnierzy mafii pojawiło się nowe pokolenie brutalnych przestępców, którzy za nic mieli zasady, jakich ściśle przestrzegali Czarni Piotrusie. Nowe gangsterskie praktyki wprowadził w tej grupie Salvatore Maranzano. Ten rodowity Sycylijczyk z miejscowości Castellammare del Golfo wyemigrował do USA w 1918 r., a do Nowego Jorku został wezwany w 1927 r. przez Don Vito Cascio Ferro w celu objęcia władzy nad rodziną jego ziomków z Castellammare del Golfo. Maranzano miał pokierować rodziną po zniknięciu jej dotychczasowego szefa Nicoli Schiro. Na ulicach Manhattanu krążyły plotki, że Schiro tak się bał Josepha Masserii, że zgodził się przyjąć od niego 10 tys. dolarów i uciec w głąb Ameryki, zacierając po sobie wszelkie ślady. Inna plotka mówiła, że ludzie Masserii zlikwidowali Schiro i zakopali jego zwłoki na jednej z wysp u ujścia rzeki Hudson.

Pewne jest natomiast, że jego następca Salvatore Maranzano postanowił się rozprawić z coraz bardziej panoszącym się w Nowym Jorku Masserią, który zdołał podporządkować sobie gangi Bronxu (kierowane przez Anthony'ego Carfanę) i Brooklynu (dowodzone przez Charlesa „Lucky" Luciano). Masseria wpadł w szał, kiedy dowiedział się o przyjeździe Maranzano do miasta. Natychmiast rozesłał do wszystkich dzielnic rozkaz odnalezienia i zabicia nowego szefa. W ten sposób wywołał największą wojnę w historii amerykańskiej mafii, nazywaną wojną castellammaryjską.

W przestępczym półświatku Wielkiego Jabłka Joseph Masseria uchodził za człowieka, którego kule się nie imają. On sam wierzył w swoją szczęśliwą gwiazdę i nie unikał miejsc publicznych. Za swoją naiwność zapłacił najwyższą cenę. 15 kwietnia 1932 r. Benjamin „Bugsy" Siegel, Vito Genovese, Albert Anastasia i Joe Adonis zastrzelili Masserię w jego ulubionej restauracji Nuova Villa Tamaro na Coney Island. Tuż przed wejściem zamachowców do restauracji grający z nim tego dnia w karty Lucky Luciano wyszedł pospiesznie do toalety, a pozostali ochroniarze zniknęli na zapleczu lokalu.

Wzlot i upadek Lucky Luciano

Wojna castellammaryjska i tajemnicza śmierć Masserii rozpoczęły nowy rozdział w historii mafii. Wkrótce ofiarą nowych porządków padł sam Salvatore Maranzano, który niedługo cieszył się tytułem szefa wszystkich szefów. Jego panowanie nad nowojorskim syndykatem zbrodni trwało zaledwie 5 miesięcy. 10 września 1931 r. został zastrzelony w swoim biurze przy dworcu Grand Central. Organizatorami zamachu byli dwaj przyjaciele ze szkoły: coraz bardziej głodny władzy Salvatore Lucania (noszący przydomek Lucky Luciano) oraz nowy szef mafii żydowskiej Meyer Lansky.

Śmierć Maranzano zakończyła rządy capo di tutti capi. Żeby zachować pokój na ulicach, pięć wielkich rodzin podzieliło miasto na strefy wpływów. Rozpoczęła się epoka bezwzględnej władzy mafijnych rodów Bonanno, Gambino, Colombo, Genovese i Lucchese. Autorem tego podziału był sam Lucky Luciano, który w półświatku gangów Nowego Jorku zaczął odgrywać rolę arbitra i wykonawcy wyroków.

Luciano był człowiekiem stworzonym do takiej roboty. Urodził się w niewielkiej sycylijskiej miejscowości Lercara Friddi, 26 km od Corleone. Do Stanów Zjednoczonych przybył wraz z rodzicami w wieku 10 lat. Tutaj zmienił nazwisko na Charles Luciano. Już w szkole wymuszał od kolegów haracze za opiekę i ochronę. Ci, którzy nie płacili, często wracali do domu dotkliwie pobici przez nadpobudliwego Włocha. Jedynie pochodzący z terenów obecnej Białorusi polski Żyd Meier Suchowlański vel Lansky twardo odmówił płacenia daniny. Ku jego zdumieniu ta twarda postawa zaimponowała Luciano do tego stopnia, że obaj mężczyźni przyjaźnili się do końca życia.

W 1920 r. mający zaledwie 23 lata Lucky Luciano stał się ważną postacią w otoczeniu szefa wszystkich szefów Josepha Masserii. I to on prawdopodobnie wystawił go w czasie wspomnianego zamachu na Coney Island. Wraz z Lanskym Luciano powołał oddział morderców pod dowództwem bezwzględnego Alberta Anastasii, zwanego „Kapelusznikiem" lub „Głównym Egzekutorem". Dziennikarze nazwali ten szwadron śmierci prześmiewczym określeniem Murder Incorporated. Luciano zmienił też kodeks etyczny mafii. Jego żołnierze nie mieli prawa stosować samowolki. Wolno im było likwidować jedynie przeciwników w ramach organizacji przestępczych. Zakazał zabijania ludzi z ulicy, urzędników, dziennikarzy czy policjantów.

W 1936 r. „Szczęściarza" opuściło szczęście. Został aresztowany i skazany na 30 lat za sutenerstwo. Osadzono go w ciężkim więzieniu w Dannemora. W środowisku przestępczym krążyły plotki, że prokurator Thomas Edmund Dewey, znany republikański polityk i późniejszy kandydat na prezydenta (w 1944 r.), sfingował materiał dowodowy na zamówienie przeciwników Luciano.

Rywalizacja Costello z Genovese

Złamany Luciano wyznaczył na swojego następcę Franka Costello. Ten młody gangster pochodzenia kalabryjskiego należał do pierwszego pokolenia mafiosów, których przestępcze interesy rozlały się na całe Stany Zjednoczone. Costello odrzucił gorset surowych zasad, jakimi kierowali się jego poprzednicy. Teraz mafia nie czerpała już swoich dochodów jedynie z wymuszeń i haraczy, ale prowadziła największe imperium hazardowe na świecie. Kasyna, zakłady bukmacherskie, inwestycje w przemysł artystyczny czy nawet sieci aptek służyły do prania brudnych pieniędzy z prostytucji, napadów, kradzieży, przemytu czy wymuszeń.

Po II wojnie światowej mafia wypłynęła na szerokie wody. Być może to właśnie postać nowego bossa Franka Costello zainspirowała Mario Puzo do stworzenia literackiej sylwetki Michaela Corleone – człowieka, który kontroluje każdy szczegół wielkiego syndykatu zbrodni, ale jednocześnie pragnie być postrzegany przez opinię publiczną i rodzinę jako uczciwie zarabiający biznesmen.

Legalizacja interesów mafii oznaczała także, że jej szef musi uczestniczyć w życiu publicznym kraju. Skończyły się czasy bossów, których istnienie było okryte tajemnicą. Frank Costello nie mógł unikać tłumaczenia się ze swojej działalności przed konstytucyjnymi organami państwa. W latach 1950–1951 był wzywany przed Senacką Komisję do Badania Przestępczości w Handlu Międzystanowym, zwaną komisją Kefauvera. Razem z nim zeznawało około 600 mafijnych szefów, kapitanów i żołnierzy. To wydarzenie zostało przedstawione w drugiej części filmu „Ojciec chrzestny".

Na początku lat 50. nastąpił silny podział w strukturach mafii. Konkurentem szefa nowojorskiej cosa nostry stał się jego dawny przyjaciel Vito Genovese, który przejął kontrolę nad interesami swojej rodziny. Genovese postanowił zawalczyć o władzę nad całością świata przestępczego, gdy 2 maja 1957 r. amerykańskie władze deportowały Joe Adonisa, jednego z najsilniejszych popleczników Franka Costello. Vito Genovese zorganizował zamach na Costello. Egzekucję miał wykonać Vincento „the Chin" Gigante, który popełnił jednak zasadniczy błąd, krzycząc przed oddaniem strzału: „To dla ciebie, Frank!". Zaalarmowany Costello przytomnie odchylił głowę, a Gigante spudłował. Chociaż Costello przeżył zamach, zdawał sobie sprawę, że jego życie wisi na włosku. Po namyśle postanowił się wycofać z życia mafii pod warunkiem, że rodzina Genovese pozwoli mu zachować władzę nad imperium hazardowym w Luizjanie i Las Vegas. Vito Genovese wyraził zgodę. Jego rodzina stała się najpotężniejszą i najbardziej wpływową organizacją kryminalną w USA.

Sam Frank Costello zmarł w osamotnieniu 18 lutego 1973 r. w szpitalu na Manhattanie. Znamienne, że nikt nie przyszedł na jego skromny pogrzeb. Podobno przed śmiercią zdążył obejrzeć „Ojca chrzestnego". Nigdy jednak nie powiedział, co sądzi o tym filmie.

Zmierzch cosa nostry

Dzisiejsza amerykańska mafia ma niewiele wspólnego z syndykatem włoskiego półświatka przestępczego z pierwszej połowy XX wieku. Współcześni przedstawiciele pięciu największych rodzin mafijnych są w większości świetnie wykształconymi przedsiębiorcami, których coraz mniej interesują nielegalne źródła dochodów. Ale nie to jest przyczyną końca mafii w tej postaci, jaką znamy z książki Mario Puzo. Znawcy historii mafii uważają, że jej największe załamanie nastąpiło w 1990 r. po aresztowaniu przez FBI Johna Gottiego, ostatniego szefa rodziny Gambino. Gotti przejął kontrolę nad klanem Gambino w grudniu 1985 r. Po pięciu latach niezwykle sprawnych rządów został aresztowany. 2 kwietnia 1992 r. został oskarżony o 13 przestępstw i skazany na dożywotnie więzienie bez możliwości zwolnienia warunkowego. Jego aresztowanie i wyrok wywołały wstrząs w mafijnym półświatku. Okazało się, że agenci FBI przeniknęli głęboko w struktury organizacji i dysponują materiałem oskarżycielskim przeciwko niemal wszystkim jej członkom – od szeregowych żołnierzy po bossów. Niektórzy badacze historii mafii twierdzą, że ta organizacja wypaliła się wraz ze zmianami stylu życia Amerykanów. Jej miejsce na ulicach metropolii zajęły o wiele bardziej bezwzględne grupy przestępcze innych narodowości. Bez wątpienia mafia zniknęła z prasowych nagłówków, ale czy przestała istnieć?

Pod koniec 1969 r. na półki księgarni na całym świecie trafiła powieść nowojorskiego pisarza Mario Puzo „Ojciec chrzestny". 49-letni wówczas Puzo, który wychował się w nowojorskiej dzielnicy Hell's Kitchen, zebrał wiele anegdot i legend krążących na temat pięciu największych rodzin mafijnych Nowego Jorku. Wszystkie te historie scalił w barwnie napisane opowiadanie o losach fikcyjnej rodziny Corleone. Zainteresowanie powieścią było tak duże, że już rok po jej wydaniu reżyser i scenarzysta Francis Ford Coppola poprosił autora książki o zgodę na jej ekranizację. W rolach głównych obsadzono Marlona Brando i młodziutkiego debiutanta Ala Pacino. Chociaż pod względem artystycznym film był strzałem w dziesiątkę, to większość ekspertów od mafii uznała, że znacznie upiększa życie członków cosa nostry. Zresztą zanim propozycja nakręcenia filmu trafiła do Francisa Forda Coppoli, wcześniej odrzucił ją włoski reżyser Sergio Leone, który uznał „Ojca chrzestnego" za komercyjną pisaninę, która ugruntowuje jedynie negatywne stereotypy na temat włoskich imigrantów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie