Irlandia rzadko rozpieszcza słoneczną pogodą, lecz lato 1845 r. było bardziej deszczowe niż zwykle. Dla ziemniaków wilgoć i chłód oznaczają późniejsze zbiory i mniejsze plony, ale dla żerującego na nich Phytophthora infestans, organizmu podobnego do grzyba, to idealne warunki rozwoju. To był pierwszy rok ataku zarazy w Irlandii, dlatego nikt nie wiedział, czemu we wrześniu zgniły zielone kiście na polach. Jednak nic nie wskazywało, że zjawisko wpływa na plony, bo podziemna część roślin przetrwała nienaruszona. Dopiero po wykopkach bulwy zwiędły i zmieniły się w czarne, cuchnące błoto. W kilka dni zgnilizna pochłonęła połowę zbiorów, a następnej jesieni ziemniaków nie było wcale.
Zaraza nie tłumaczy jednak wszystkiego. Irlandia była spichlerzem Anglii i trudno zrozumieć, jak szkody w jednej uprawie wywołały głód o podobnej skali. Pomór nie wyjaśnia także, dlaczego w cywilizowanej Europie, czterysta kilometrów od stolicy najbogatszego imperium świata, z braku żywności umarło ponad milion osób.
Ziemniaki – chleb ubogich
Klęskę tłumaczy się rzekomą monokulturą ziemniaczaną, ale mało w tym prawdy. Poza kartofliskami pozostałe dwie trzecie najlepszej ziemi rolnej Irlandii mieniło się od zboża i zielonych pastwisk. Problem nie tkwił w braku żywności, lecz w jej cenie; dla większości mieszkańców wyspy ziemniaki były jedynym daniem, na jakie mogli sobie pozwolić. Wynikło to z sytuacji politycznej Irlandii i właściwości samych ziemniaków.
Amerykańską nowinkę rozprzestrzeniły w Europie wojska hiszpańskiego imperium Habsburgów, lecz najlepszym propagatorem uprawy był głód. Ziemniak uratował kontynent przed zagładą po spustoszeniach wojny trzydziestoletniej, a podczas głodu w Prusach jego sadzenie nakazał Fryderyk Wielki. Gdy we Francji dawał się we znaki brak chleba, Ludwik XVI zachęcał poddanych do nowej diety, racząc dwór daniami z samych ziemniaków. Najmocniej trendowi opierali się Anglicy, widząc dzieło szatana we wszystkim, co pochodziło z katolickiej Hiszpanii.
W rzeczywistości roślina miała same zalety. Wyłączyła duże obszary gruntu spod tradycyjnej trójpolówki, gdyż była mało wymagająca, a przy tym wielokrotnie wydajniejsza od innych upraw. Nie była też zwykłym wypełniaczem brzuchów – nawet tam, gdzie dieta ograniczała się do samych ziemniaków, ludzie byli zdrowsi i lepiej odżywieni. Ziemniakom przypisuje się skok demograficzny po XVI w., bo dzięki witaminom zawartym w bulwach dzieci umierały znacznie rzadziej. Zjawisko nie ominęło także Irlandii, gdzie od czasu wprowadzenia nowej diety ludność eksplodowała z 1,5 do ponad 8 mln. Przede wszystkim zaś ziemniaki zawsze były tanie.