7 września 1939 roku rozpoczęła się obrona Wizny. Przypominamy archiwalny tekst z "Rzeczpospolitej" z marca 2009 roku.
W widmowym świetle ich reflektorów widać poszczerbione pociskami żelbetowe ściany i pancerną kopułę polskiego schronu. Niemcy odkryli już, że w nim właśnie obrał swe stanowisko dowódca odcinka obronnego „Wizna”. Ale nie mogą wiedzieć, jak wie polska załoga, że kapitan Władysław Raginis i jego dowódca artylerii por. Stanisław Brykalski, po odprawie 3 września, złożyli przyrzeczenie, że obronią pozycję lub polegną.
Od samego początku – od chwili, kiedy w ostatnim tygodniu sierpnia kapitan Raginis ze swą 3 kompanią KOP z Sarn obsadził bunkry w rejonie Góry Strękowej, a parę dni później objął dowództwo całego odcinka – to drugie było o wiele bardziej prawdopodobne. Umocnienia odcinka „Wizna” strzec miały jedynego na odcinku 50 km mostu na Narwi i dróg prowadzących z Prus Wschodnich do Zambrowa i Białegostoku.
Sześć schronów głównej linii bojowej, ciągnącej się na wschodnich krawędziach dolin Biebrzy i Narwi oraz lekkie bunkry i okopy wysuniętej na sam brzeg rzeki, naprzeciw miasteczka Wizna, czaty obsadziło 720 żołnierzy i oficerów. Jeszcze niedawno pozycja, broniona od zachodu przez szerokie na ok. 5 km mokradła w rzecznych dolinach – łącznie 11 tys. ha bagien – wydawała się trudna do zdobycia. Ale w lecie trzęsawiska wyschły i nie były już przeszkodą nawet dla wozów bojowych.
Pierwsze czołgi niemieckiej 10. Dywizji Pancernej docierają do Wizny przed wieczorem 7 września, ale nie udaje im się zdobyć wysadzonego na czas w powietrze przez polskich saperów mostu na Narwi. Przez cały następny dzień niemieckie natarcia załamują się pod ogniem polskiej artylerii i ckm. Tej nocy do Wizny przyjeżdża dowódca XIX Korpusu niemieckiego, prorok wojny błyskawicznej i autor słynnej książki „Achtung – Panzer!”, generał Heinz Guderian. Jego czołgi to zewnętrzne ramię kleszczy, które, nacierając na Brześć, mają zamknąć pierścień okrążenia wokół głównych sił polskich na wschód od Wisły.