We wtorek odbędzie się przesłuchanie Polski na forum Rady ds. Ogólnych UE. Chodzi o procedurę z art. 7 unijnego traktatu, dotyczącego ochrony praworządności. Polska przeciera szlaki jako kraj, który zostanie w ten sposób wzięty na dywanik. Do tej pory procedury tej nie stosowano.
Konflikt między polskim rządem a unijnymi władzami doszedł już do takiego etapu, w którym obie strony usiłują odwołać się do innych potencjalnych sojuszników, do tej pory nieinteresujących się za bardzo tym sporem. Czy znajdą ich na forum Rady podczas sesji zadawania dwóch pytań przez każde państwo członkowskie? Wątpliwe, by udało się to Polsce, bo unijni ambasadorowie nie zgodzili się w zeszłym tygodniu właściwie na żadne prośby strony polskiej o zmiany w procedurze, włącznie z upokarzającą dla rządu obecnością Fransa Timmermansa. Ma on jako quasi-oskarżyciel przedstawiać zarzuty Komisji Europejskiej w sprawie łamania praworządności w Polsce przez rządzącą większość. A co na to Polacy?
Czytaj także: Zaproponujemy nowy traktat unijny
Partie bez niespodzianek
Według sondażu przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej", największa grupa badanych (48 proc.) uważa, że winę za konflikt z UE ponosi polski rząd. 21 proc. twierdzi, że winę ponosi Komisja Europejska, a 24 proc. – że obie strony.