Minister w Kancelarii Premiera i prawa ręka premier Beaty Szydło nie chciał zdradzić, na jaki ostatecznie wariant podatku rząd i resort finansów się zdecyduje. - Nadal mamy dwa warianty podatku: liniowy i progresywny. W najbliższych dniach pani premier zdecyduje, który wariant znajdzie się w projekcie – wyjaśnił Kowalczyk.

Za podatkiem progresywnym lobbuje resort finansów z ministrem Pawłem Szałamachą na czele. - Decyzja ministra finansów ws. podatku handlowego zapadnie w najbliższych dniach, ale ostateczną decyzję podejmuje parlament - mówił Szałamacha kilka dni temu i dodał, że Komisja Europejska chętniej zgodzi się na podatek w wersji liniowej. - Naszym celom bliższa jest wersja podatku progresywnego, czyli stawek narastających wraz z wielkością obrotu – podkreślał Szałamacha.

Jednak ministrowie w KPRM bardziej skłaniają się ku stawce liniowej 0,9 proc. i kwocie wolnej w wysokości 17 mln zł miesięcznie. Czy rząd czeka konflikt? Minister Kowalczyk w rozmowie z „Rzeczpospolitą” uspokaja: - Wybrany zostanie optymalny wariant, a propozycja w toku prac parlamentarnych, jeśli uznamy to za właściwie, może się jeszcze zmienić.

„Rzeczpospolita” ustaliła, że w finalnym projekcie, który ma zostać przedstawiony w ciągu kilku dniu, oprócz braku specjalnej stawki za handel w niedziele i weekendy, nie będzie także zapisu o opodatkowaniu handlu internetowego. Ponadto podatek od sprzedaży detalicznej nie będzie też obejmować sieci franczyzowych, a płatnicy będą identyfikowani na podstawie NIP.

Według wstępnych informacji, które zaprezentowano w połowie kwietnia, w czasie posiedzenia Zespołu na rzecz Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, nowy projekt podatku zakłada trzy stawki: 0,4 proc. przy miesięcznym przychodzie od 1,5 mln zł do 17 mln zł, 0,8 proc. przy miesięcznym przychodzie między 17 a 170 mln zł i 1,4 proc. przy przychodzie powyżej 170 mln zł, a także kwotą wolną w wysokości 1,5 mln zł obrotu miesięcznie.