Jedynie Hiszpania wyprzedza nas pod względem udziału pracowników zatrudnionych na umowach terminowych, który sięga tam prawie 27 proc. W Polsce w minionym roku ten wskaźnik wśród pracujących w wieku 15–64 lat zanotował jeden z największych spadków w Europie (o 1,8 pkt proc., do 24,3 proc.), ale i tak jest znacznie powyżej średniego poziomu w Unii Europejskiej, który wynosi 14,1 proc. – wynika z najnowszych danych Eurostatu. Unijną średnią zaniżają kraje bałtyckie i bałkańskie, na czele z Rumunią, gdzie zaledwie 1 na 100 pracowników ma umowę na czas określony. Na Litwie – tylko 1,6 proc.
Spadek umów terminowych, jak również pracowników tymczasowych w Polsce to efekt utrzymującej się dobrej koniunktury na rynku pracy i rosnących (także w wyniku zmian demograficznych) trudności firm z pozyskaniem siły roboczej. Starając się przyciągnąć kandydatów do pracy i zatrzymać na dłużej, pracodawcy coraz częściej po krótkim okresie próbnym proponują im stały etat.
Na ten trend zwraca też uwagę Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR zrzeszającego większość dużych agencji zatrudnienia, w tym pracy tymczasowej. Według niej liczba pracowników tymczasowych zatrudnianych przez firmy korzystające z ich usług nigdy nie była tak wysoka jak teraz. – Pracodawcy użytkownicy bardzo chętnie przejmują naszych pracowników i zatrudniają ich na stałe – twierdzi Anna Wicha.
Najnowsze dane PFHR wykazują, że I kwartał tego roku przyniósł kolejny spadek liczby pracowników tymczasowych – aż o 15 proc. w porównaniu z I kwartałem 2018 r. (do ok. 300 tys. osób).