– Po raz pierwszy powstał program, który podchodzi kompleksowo do wszystkich rozwiązań w zakresie retencji, żeglugi, zapobiegania powodzi oraz małej retencji w rolnictwie – mówił na dzisiejszej konferencji prasowej Marek Gróbarczyk, minister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej.
Czytaj także: Kopalnie odkrywkowe potęgują suszę w Polsce
Na warty blisko 14 mld zł złożą się 94 inwestycje, w tym 30 zbiorników retencyjnych, stopnie wodne i udrożnienie dróg wodnych. – Jest to jedyne rozwiązanie, które może dziś zahamować ten bardzo niebezpieczny stan, bo susza uderza nie tylko w rolnictwo, ale oddziałuje negatywnie na energetykę – mówi Gróbarczyk. Dodaje, że obecnie jest wiele inicjatyw „pseudoekologicznych”, które mogą doprowadzić za rok nawet do wyschnięcia Wisły. – Ten program jest jedynym właściwym kierunkiem, który może doprowadzić do utrzymywania wód w Polsce na poziomie takim, który zabezpieczy odpowiedni poziom wody – mówi minister.
Za większość inwestycji odpowiada powołane przed półtora rokiem przedsiębiorstwo Wody Polskie. - Wody Polskie to jednostka powołana do całokształtu gospodarki wodnej, jesteśmy przygotowani do tego, by budować zbiorniki retencyjne – mówi Przemysław Daca, prezes spółki.
Ogólnopolski program inwestycji ma odmienić stan polskiej gospodarki wodnej, która cierpi z powodu półwiecznych już zaniedbań. Lapidarnie sytuację w Polsce określiła ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, która nazwała Polskę – pustynią Europy. Nasz kraj zatrzymuje bowiem jedynie 6 proc. przepływającej przez niego wody, a moglibyśmy nawet 15 proc. Hiszpanie potrafią zatrzymywać nawet 45 proc. wody. Eksperci polskie zasoby wodne porównują do tych z Egiptu, na Polaka przypada 1,6 tys. metrów sześciennych wody, co oznacza trzykrotnie mniej niż średnia europejska.