To sedno najnowszej uchwały Sądu Najwyższego w sprawie, w której zakwestionowano ojcostwo osoby transseksualnej typu K/M, czyli mężczyzny, który wcześniej był kobietą. O rozstrzygnięcie tej kwestii zwrócił się do SN Sąd Okręgowy w Szczecinie, do którego miejscowy prokurator wystąpił o orzeczenie bezskuteczności uznania ojcostwa dziewczynki przez Bartosza R. będącego przez wiele lat w nieformalnym związku z Martą E. Mężczyzna przeszedł tylko terapię hormonalną, nie miał pieniędzy na chirurgiczną zmianę płci i nie miał i nie ma możliwości bycia biologicznym ojcem. Para zdecydowała się więc na sztuczną inseminację nasieniem anonimowego dawcy.
Po ok. dwóch latach związek zaczął się psuć. Zamieszkali oddzielnie, kobieta związała się z innym mężczyzną i wystąpiła do prokuratora, by wszczął procedurę zakwestionowania ojcostwa mężczyzny. A prokurator może to uczynić, „jeżeli wymaga tego dobro dziecka lub ochrona interesu społecznego” (art. 86 kodeksu rodzinnego), i wniosek złożył.
Czytaj także: Czy transseksualista może być ojcem dla dziecka z in vitro - pytanie prawne do Sądu Najwyższego
Bartosz R. był temu przeciwny, wskazywał, że świadomie uznał dziecko, kocha je i są ze sobą bardzo emocjonalnie związani, a córka połowę miesiąca spędza z nim i ze względu na jej dobro nie powinno się ich rozdzielać.
Nie przekonał Sądu Rejonowego w Szczecinie, który wniosek prokuratury uwzględnił. W ocenie SR sprawa jest prosta, dziewczynka z pewnością nie jest córką Bartosza R., a zgodnie z kodeksem rodzinnym nie może uznać dziecka mężczyzna, który jest świadom, że nie jest jego biologicznym ojcem (pewne wyjątki przewiduje ustawa o leczeniu niepłodności).