Długa droga do pokoju

Unia stanęła przed wyzwaniem utrzymania jedności europejskiej polityki bezpieczeństwa. Byłoby nieszczęściem dla UE, która boryka się z brexitem i migracjami, gdyby państwa członkowskie podzieliły się teraz ze względu na odmienne relacje z Rosją – pisze minister spraw zagranicznych.

Aktualizacja: 11.12.2017 20:56 Publikacja: 11.12.2017 18:37

Długa droga do pokoju

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Dramatyczne wydarzenia, które trwają przez dłuższy czas, zaczynają powszednieć. Nie inaczej jest z krytycznym stanem bezpieczeństwa europejskiego. W ciągu ostatnich kilku lat Europejczycy przywykli na swój sposób do zagrożenia terrorystycznego, przywykli do wojny na wschodzie Ukrainy, do niestabilności Libii i zamrożonych konfliktów w Naddniestrzu i na Kaukazie. Przywykli również do tego, że państwa i instytucje międzynarodowe podejmują działania, by zapobiec kolejnym aktom terroru czy dalszej destabilizacji sąsiedztwa europejskiego. Niestety, zbyt wielu Europejczyków nie chce się pogodzić z myślą, że wyzwania, którym musimy stawić czoła, nie przeminą za rok czy dwa, lecz będą ciążyć nad Europą przez dziesięciolecia.

Wschód i Południe

Europa stoi wobec dwóch strategicznych wyzwań związanych z jej najbliższym sąsiedztwem. Po pierwsze, musi się zmierzyć ze skutkami agresywnej polityki rosyjskiej, która ponosi odpowiedzialność za nadal nierozwiązane, zamrożone konflikty, zwłaszcza w Mołdawii i Gruzji, za agresję na Ukrainę, a nade wszystko za rozbicie konsensusu krajów europejskich, że zaufanie międzynarodowe musi opierać się na poszanowaniu integralności terytorialnej i suwerenności państw, wyrzeczeniu się użycia siły w stosunkach międzynarodowych. Te elementarne zasady, zawarte w dokumentach KBWE/OBWE, były oczywiste nawet dla ZSRR w czasach zimnej wojny. Dzisiejsza Rosja, podejmując niewypowiedzianą wojnę przeciw Ukrainie, pokazała, że nie ma poszanowania dla tych zasad.

Sprzeciwu państw europejskich wobec agresji i konsekwentnego utrzymywania sankcji nie należy traktować wyłącznie w kategoriach sympatii wobec ofiary agresji i potępienia agresora. To przede wszystkim kwestia porządku politycznego na kontynencie europejskim. Czy dopuszczalne jest stosowanie siły w stosunkach międzypaństwowych, czy dopuszczalne jest zmienianie przemocą granic? Do tych dobrze znanych problemów doszło niedawno nowe zagrożenie – rosyjskie wysiłki zmierzające do zdyskredytowania systemów demokratycznych poprzez ingerencję w procesy wyborcze w różnych krajach. Zaakceptowanie logiki wynikającej z tych działań oznaczałoby katastrofę Europy pozbawionej wiarygodnej demokracji, stabilnych granic i pewności co do dalszego pokojowego rozwoju.

Drugim fundamentalnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa całego kontynentu jest sytuacja na południu. Brak tu wprawdzie wielkich zagrożeń nuklearnych, powszechna jest jednak niestabilność spowodowana konfliktami zbrojnymi, słabością państw, przestępczością zorganizowaną, biedą i eksplozją demograficzną. Najbardziej spektakularnymi przejawami zagrożeń wynikających ze splotu tych czynników stały się terroryzm wyrastający z ekstremizmu islamskiego i nienawiści do cywilizacji współczesnej oraz masowe migracje, które w posadach zatrzęsły Unią Europejską.

Przyszłość Europy

Przy tak zróżnicowanych zagrożeniach dla bezpieczeństwa Europy jednym z największych wyzwań, wobec których stanęliśmy jako Europejczycy, jest utrzymanie jedności europejskiej polityki bezpieczeństwa i uniknięcie fragmentacji, która w dłuższej perspektywie mogłaby mieć katastrofalne następstwa. Byłoby nieszczęściem dla UE, która boryka się z brexitem i migracjami, gdyby jej państwa członkowskie podzieliły się teraz np. ze względu na odmienne relacje z Rosją.

Polskie myślenie o bezpieczeństwie Europy wychodzi z założenia, że jest ono jednolite, niepodzielne i odnosi się zarówno do Wschodu, jak i do Południa. Zagrożenia, z którymi mamy do czynienia z obu kierunków, mają wprawdzie odmienny charakter, jednak nie można ich rozpatrywać rozdzielnie. Można i trzeba przeciwstawiać im się wspólnie, choć stosując różne instrumenty działania. Od rozumienia i praktycznego wprowadzenia w życie tej zasady zależy skuteczność sojuszniczego współdziałania i racjonalne wykorzystanie środków, które narody europejskie mają do swojej dyspozycji.

NATO bez alternatywy

Wszystkie państwa naszego kontynentu zgadzają się, że fundament bezpieczeństwa europejskiego stanowią zasady OBWE. Trudno sobie wyobrazić pokój i zaufanie międzynarodowe bez powrotu do nich. I to nie powrotu deklarowanego, ale w praktyce. Linia podziału kontynentu przebiega w tej chwili pomiędzy Rosją, która de facto te zasady odrzuciła, a państwami uważającymi je za obowiązujące. Zatem od powrotu do przestrzegania tych zasad przez wszystkich – bez wyjątku – członków Organizacji zależy w znacznej mierze pokojowa przyszłość naszego kontynentu.

Wiele wskazuje na to, że droga do tego celu będzie długa. Polska angażuje się w działalność misji OBWE w Donbasie (największa operacja w dziejach tej organizacji) i kładzie nacisk na działania zmierzające do uniknięcia incydentów wojskowych, które mogłyby doprowadzić do dalszego pogorszenia i bez tego trudnej sytuacji, a także na mechanizmy dobrowolnej przejrzystości w sprawach ćwiczeń wojskowych. Obie inicjatywy polskie spotkały się z przychylnym przyjęciem ze strony wielu krajów, konsekwentnie jednak są odrzucane przez Federację Rosyjską, czego ostatnim przykładem była jej postawa w sprawie ćwiczeń „Zachód 2017".

Odzywają się w Europie głosy, że obecny głęboki kryzys czy wręcz paraliż międzynarodowego ładu bezpieczeństwa militarnego wymaga ambitnych kroków w obszarze rozbrojenia i kontroli zbrojeń. Rzeczywiście obniżenie poziomu konfrontacji wojskowej w Europie (i nie tylko) byłoby i pożądane, i wskazane. Jest jedno ale: jak negocjować i realizować porozumienia tego typu z państwem, które demonstracyjnie i świadomie odrzuca normy i zasady, stawiając się poza jakimkolwiek prawem międzynarodowym? Państwem, które zwiększa swój potencjał militarny? Polska ma nadzieję, że czas na kontrolę zbrojeń nadejdzie, ale droga doń wiedzie przez Donbas, Krym, polityczne odprężenie i odbudowę zaufania w sferze wojskowej.

W oczekiwaniu na wznowienie rzeczywistego dialogu na temat architektury bezpieczeństwa europejskiego musimy myśleć o wzmocnieniu kolektywnej obrony sojuszu północnoatlantyckiego. Zmiany, które nastąpiły w tej dziedzinie w ciągu ostatnich lat, wzmocniły bezpieczeństwo Polski. Punktem zwrotnym w tym procesie był warszawski szczyt NATO. Wspólnie z sojusznikami podjęliśmy decyzję o dalszym dostosowaniu sojuszu do przeciwdziałania agresji na większą skalę.

Proces odbudowy mechanizmów twardego bezpieczeństwa w Europie utrzymuje wysoką dynamikę. Dzisiaj gościmy na polskiej ziemi zarówno amerykańskie, jak i wielonarodowe oddziały. Intensywnie prowadzone są ćwiczenia, rozwijane jest planowanie ewentualnościowe, rozbudowujemy infrastrukturę wojskową. W obliczu agresywnej polityki Rosji myślimy o odbudowie zdolności tzw. follow-on forces, sił wzmocnienia, które w przypadku konfliktu pozwoliłyby na przejście do działań wypierających przeciwnika.

Bezpieczeństwo europejskie na kierunku wschodnim musi być oparte na pełnej skali możliwości obronnych, w tym na odstraszaniu nuklearnym. Stąd dla NATO nie ma alternatywy. Wyłącznie sojusz, dzięki Stanom Zjednoczonym, ma potencjał wojskowy niezbędny do zapewnienia bezpieczeństwa naszej części kontynentu. Dające się słyszeć ze strony niektórych polityków wezwania do ustanowienia autonomii strategicznej Europy są w związku z tym nieprzekonujące.

Współpraca europejsko-amerykańska

Autonomia możliwa jest wyłącznie dzięki obecności NATO na flance wschodniej, dzięki odpowiedzialnej polityce takich krajów jak Polska, które, utrzymując wysoki poziom nakładów na obronę i modernizując swoje siły zbrojne, zapewniają Europie niezbędną głębię strategiczną. Samodzielności politycznej i decyzyjnej Unii w sferze obronności nie należy zatem budować w oderwaniu od współpracy z sojuszem, a tym bardziej przeciwko niemu. NATO i UE dysponują różnymi możliwościami działania, które muszą się harmonijnie uzupełniać, jeśli mają być skuteczne.

Nie znaczy to jednak, że nie widzimy przestrzeni dla aktywności wojskowej Unii Europejskiej. Jednym z ważniejszych osiągnięć warszawskiego szczytu NATO było ogłoszenie deklaracji o współpracy sojuszu i UE. Obecnie jest ono realizowane równolegle z przygotowaniami do uruchomienia stałej współpracy strukturalnej (PESCO) obronnej krajów należących do Unii. Chcielibyśmy, żeby od samego początku zakładała ona harmonijne współdziałanie z NATO, była otwarta na wszystkich zainteresowanych i odnosiła się do zagrożeń ze wszystkich kierunków na zasadzie 360 stopni. Możliwości współpracy obu organizacji dostrzegamy zwłaszcza w sferze przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym, w dziedzinie cyberbezpieczeństwa, rozwoju infrastruktury oraz zaawansowania przemysłu zbrojeniowego.

Zadania dla UE

Dotykamy w tym miejscu podziału zadań między sojuszem północnoatlantyckim i Unią Europejską. O ile na flance wschodniej ta ostatnia może odgrywać rolę wyłącznie wspomagającą, o tyle na kierunku południowym powinna mieć dużo większe ambicje. Wynika to z charakteru wyzwań, z którymi mamy tu do czynienia. Przyczyn migracji, terroryzmu czy ekstremizmu religijnego nie da się zwalczyć środkami czysto militarnymi, chociaż ich użycie często jest niezbędne. Zagrożeniom płynącym z południa Europa musi przeciwstawić spójną strategię cywilno-wojskową, obejmującą również aktywność straży granicznych i policji państw członkowskich, a nade wszystko przemyślany, dalekowzroczny program skutecznej pomocy rozwojowej.

Jednocześnie politykę unijną na Południu powinien cechować realizm wykluczający rosnące zaangażowanie sił i środków bez jednoznacznego określenia celów politycznych realizowanych operacji. Sąsiedztwo południowe to obszar większy od Europy, a w nieodległej przyszłości będzie to także region przewyższający ją pod względem potencjału ludnościowego. Polska, uczestnicząca w koalicji anty-Daesh i zaangażowana w pomoc rozwojową dla tego regionu (kilkadziesiąt milionów euro w bieżącym roku), gotowa jest wziąć udział w wypracowywaniu i realizacji unijnej strategii wobec Południa w duchu zasady współodpowiedzialności za bezpieczeństwo całego kontynentu europejskiego.

Wspólnym mianownikiem dla europejskiego zaangażowania na Wschodzie i na Południu jest gotowość ponoszenia wydatków, bez których wszystkie deklaracje o odpowiedzialnej polityce bezpieczeństwa pozostają pustym dźwiękiem. Przeznaczanie na obronę 2 proc. PKB, jak przyjęto w NATO, powinno być punktem odniesienia dla wszystkich krajów europejskich, niezależnie od tego, czy należą do sojuszu czy nie. Beneficjentami bezpieczeństwa Unii Europejskiej są wszyscy jej obywatele, wszyscy też powinni na nie łożyć. Wydatki na bezpieczeństwo to nie tylko kwestia pieniędzy, to przede wszystkim sprawa świadomości wyzwań, wobec których stoimy jako Europejczycy. Stawiając razem czoła zagrożeniom i mając w tym wsparcie naszych sojuszników, możemy zyskać pewność, że Europa pozostanie kontynentem stabilnym, prosperującym i bezpiecznym. ©?

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Dramatyczne wydarzenia, które trwają przez dłuższy czas, zaczynają powszednieć. Nie inaczej jest z krytycznym stanem bezpieczeństwa europejskiego. W ciągu ostatnich kilku lat Europejczycy przywykli na swój sposób do zagrożenia terrorystycznego, przywykli do wojny na wschodzie Ukrainy, do niestabilności Libii i zamrożonych konfliktów w Naddniestrzu i na Kaukazie. Przywykli również do tego, że państwa i instytucje międzynarodowe podejmują działania, by zapobiec kolejnym aktom terroru czy dalszej destabilizacji sąsiedztwa europejskiego. Niestety, zbyt wielu Europejczyków nie chce się pogodzić z myślą, że wyzwania, którym musimy stawić czoła, nie przeminą za rok czy dwa, lecz będą ciążyć nad Europą przez dziesięciolecia.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika