„Rzeczpospolita” pisze na otwarciu o emocjach, jakie przeżywała w niedzielę Austria, a wraz z nią pół Europy. Jak pokazują niepełne wyniki z niedzielnego wieczoru, ponad połowę głosów w wyborach prezydenckich zdobył kandydat skrajnie prawicowej Wolnościowej Partii Austrii Norbert Hofer, który grał w kampanii na rosnących obawach Austriaków związanych z napływem do kraju imigrantów.
„Niezależnie od tego, czy Hofer zostanie prezydentem, skrajna prawica może mówić o największym sukcesie w historii UE. Około połowy głosów w wyborach powszechnych nie zdobył jeszcze nikt z tej opcji politycznej, wzbudzającej postrach w Brukseli i elitach europejskich. Do pójścia drogą wytyczoną przez partię Hofera szykują się już inne skrajnie prawicowe partie w Europie, w szczególności francuski Front Narodowy, który podda się próbie wyborczej za rok” - wyjaśnia na pierwszej stronie „Rzeczpospolitej” Jerzy Haszczyński.
O „Austriackim dreszczowcu” pisze również „Gazeta Wyborcza”. Ale w środku, nie na pierwszej stronie. „Późnym wieczorem po zliczeniu wszystkich głosów oddanych w lokalach wyborczych Norbert Hofer miał 144 tys. przewagi. Ale do zliczenia pozostało ponad 885 tys. głosów oddanych korespondencyjnie. (…) Wyniki mają zostać podane dziś prawdopodobnie między 17 a 19. W najnowszej historii Austrii takiego wieczoru wyborczego jeszcze nie było” - czytamy w „GW”.
Certyfikat Komisji
W „Dzienniku Gazecie Prawnej” wywiad z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem przed szczytem Sojuszu w Warszawie. „Od dawna obserwowaliśmy, jak Rosja inwestuje w siły zbrojne i pokazuje światu, że z ich pomocą może zmieniać granice. To wymaga nowej, stanowczej odpowiedzi ze strony NATO. Dlatego zmieniamy się, dostosowujemy do nowej sytuacji” - mówi Stoltenberg.
„Mamy certyfikat z Brukseli potwierdzający, że panuje u nas demokracja” - to już węgierski Zoltán Balog, szef węgierskiego superresortu odpowiedzialnego m.in. za zdrowie, sprawy socjalne, rodzinę, kulturę, sport i mniejszości narodowe.
A jak się taki certyfikat zdobywa? „Od 2012 roku byliśmy poddawani ciągłemu badaniu przez służbę prawną KE i Komisję Wenecką. Spełniliśmy ich prośby we wszystkich kwestiach, które były podważane w naszym prawodawstwie. Natomiast w tych kwestiach, gdzie naszym zdaniem instytucje europejskie nie mają prawa mieszać się do działań prawodawczych na Węgrzech, ponieważ podlegają one naszej suwerennej decyzji, czyli leżą w gestii państwa członkowskiego, odparliśmy zarzuty” - wyjaśnia Balog w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.