Od zabicia przez amerykańskie drony Kasema Sulejmaniego, jednego z najważniejszych irańskich dowódców, minęło dopiero kilka dni, a wtorkowy sondaż portalu RealClearPolitics wskazuje, że już 45,2 proc. Amerykanów dobrze ocenia działania Donalda Trumpa. To najwyższy wskaźnik od 20 lutego 2016 r., a więc początku kadencji prezydenta – podkreśla „Washington Post”.
Jakby za dotknięciem magicznej różdżki w oczach wielu Amerykanów w niepamięć poszły liczne skandale, które znaczyły rządy Trumpa, od śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie możliwej współpracy sztabu kandydata republikanów z Kremlem w celu skompromitowania Hillary Clinton po deklaracje o wrzuceniu do klatek meksykańskich dzieci czy niewyjaśnionych romansów z przeszłości amerykańskiego przywódcy.
Przeczytaj także: Czekając na apokalipsę: Co może Teheran
– Powtarza się znany mechanizm, że gdy Ameryka triumfuje nad swoimi wrogami, naród staje za swoim prezydentem. To samo przeżył George W. Bush po zatrzymaniu Saddama Husajna czy Barack Obama po zabiciu Osamy bin Ladena – mówi „Rzeczpospolitej” Karlyn Bowman, ekspertka waszyngtońskiego American Enterprise Institute (AEI).
Impeachment schodzi na drugi plan
Były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton oświadczył w weekend, że – gdyby wystąpił o to Senat – jest gotów złożyć obszerne wyjaśnienia w sprawie prób uzyskania materiałów obciążających Joe Bidena, których Trump miał się domagać od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Bolton uczestniczył m.in. w spotkaniu z Trumpem pod koniec sierpnia ubiegłego roku, podczas którego wraz z sekretarzem stanu Mikiem Pompeo i sekretarzem obrony Markiem Esperem próbowali bez skutku przekonać gospodarza Białego Domu do uruchomienia wartej 400 mln USD pomocy wojskowej dla Kijowa. Istnieje podejrzenie, że Trump chciał wykorzystać to wsparcie jako kartę przetargową dla prywatnej sprawy: skompromitowania potencjalnie najważniejszego rywala w listopadowych wyborach.