Opus Dei kontra Newsweek: Sąd Najwyższy poradził sobie z Trybunałem, Sejmem i Lisem

Sąd Najwyższy pokazał w piątek jak należy podchodzić do prawa konstytucyjnie zakwestionowanego ale nadal obowiązującego.

Aktualizacja: 26.06.2015 19:05 Publikacja: 26.06.2015 18:49

Foto: Fotorzepa

Sąd Najwyższy poradził sobie z uchylonymi przez Trybunał przepisami o sprostowaniu prasowym, i luką prawną spowodowaną spóźnionym uchwaleniem nowych. Pokazał, że sąd cywilny, może - mimo raf formalnych - dać zadość sprawiedliwości.

SN utrzymał wyrok nakazujący Tomaszowi Lisowi, jako redaktorowi naczelnemu „Newsweeka", opublikowanie sprostowania do publikacji na temat Opus Dei z 2011 r. mimo, że od tego czasu uchylono przepisy o sprostowaniu, a przez kilka miesięcy ich w ogóle nie było, wreszcie uchwalono istotnie zmienioną procedurę sprostowania.

Poszło o publikacje z listopada 2011 r. (wtedy red. naczelnym tygodnika był Wojciech Maziarski), których wymowę zapowiadała już okładka z zakapturzoną postacią w cieniu i pytaniem: „Kim są i jakie mają wpływy w Polsce", a chodziło Opus Dei. Polska Prefektura Opus Dei wysłała do „Newsweeka" sprostowanie i odpowiedź prasową „na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym", które poprzednia wersja prawa prasowego przewidywała. Ponieważ pismo odmówiło ich publikacji, w lutym 2012 r. złożyła pozew.

Rzecz w tym, że wcześniej, bo 1 grudnia w 2010 r. Trybunał Konstytucyjny uznał przepisy o sprostowaniu za niekonstytucyjne, ale wejście w życie wyroku TK odroczył na półtora roku (do 14 czerwca 2012 r.). Inkryminowane teksty pochodzą więc z tego przejściowego okresu. Co więcej ten długi okres nie wystarczył parlamentowi, i nowe przepisy uchwalił z opóźnieniem - weszły w życie dopiero 2 listopada 2012 r. Na dodatek zostawił tylko jedną formę reakcji na publikację tj. „rzeczowe i odnoszące się do faktów" sprostowanie, a odpowiedź prasową zarzucił.

Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie wydawały wyroki już pod rządami nowego prawa (w 2013 r.) i podobnie uznały żądanie Opus Dei za uzasadnione nakazując opublikowanie zarówno sprostowania jak i odpowiedzi, mimo, że nowe praw jej już nie przewiduje. Pierwszy uznał, że należy brać pod uwagę prawo obowiązujące w chwili publikacji, a nie wydawania wyroku, a drugi, że uchylone przez TK mogły być wciąż podstawą rozstrzygnięcia sądu, gdyż TK odroczył utratę ich obowiązywania na 18 miesięcy. A w tym czasie doszło do naruszeń i powstania roszczeń po stronie Opus Dei.

- Nie można ot tak zostawić zasadnego roszczenia, dlatego, że zakwestionowane zostały przepisy, bo przecież nie samo sprostowanie - wskazała w uzasadnieniu sędzia Anna Kozłowska. - Nawet gdyby uznać, że była luka ustawodawcza, to sądy winny były sięgnąć do przeisów najbardziej zbliżonych - w tym wypadku o ochronie dóbr osobistych i żądanie pozwu uwzględnić.

Nie sposób polemizować z tym stanowiskiem, choć można sobie wyobrazić wyrok przeciwny, a nawet jego uzasadnienie. Ale zapadał taki jaki zapadł. I sprawiedliwość wygrała z prawno-proceduralnymi przeszkodami.

Sąd Najwyższy poradził sobie z uchylonymi przez Trybunał przepisami o sprostowaniu prasowym, i luką prawną spowodowaną spóźnionym uchwaleniem nowych. Pokazał, że sąd cywilny, może - mimo raf formalnych - dać zadość sprawiedliwości.

SN utrzymał wyrok nakazujący Tomaszowi Lisowi, jako redaktorowi naczelnemu „Newsweeka", opublikowanie sprostowania do publikacji na temat Opus Dei z 2011 r. mimo, że od tego czasu uchylono przepisy o sprostowaniu, a przez kilka miesięcy ich w ogóle nie było, wreszcie uchwalono istotnie zmienioną procedurę sprostowania.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów