Podanie innej osobie hasła do Facebooka nie oznacza zgody na czytanie prywatnej korespondencji

Samo podanie innej osobie swojego hasła do konta na Facebooku nie daje jej prawa do czytania korespondencji umieszczonej w prywatnej zakładce. Ktoś, kto bez uprawnienia uzyska dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonych, popełnia przestępstwo.

Aktualizacja: 12.09.2015 08:49 Publikacja: 12.09.2015 08:17

Podanie innej osobie hasła do Facebooka nie oznacza zgody na czytanie prywatnej korespondencji

Foto: 123RF

Tak uznał Sąd Rejonowy w Białymstoku, który rozpatrywał sprawę Beaty H. oskarżonej przez byłego konkubenta o popełnienie na jego szkodę występku z art. 267 § 1 kodeksu karnego. Chodzi o kradzież informacji. Zgodnie z tym przepisem , kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Klucz do konta

Beata H. i Wojciech B. (dane zmienione) przez kilka lat mieszkali razem bez ślubu, mieli córkę. Po rozstaniu Beata H. wraz z dzieckiem wyprowadziła się do innego miasta i rozpoczęła starania o pozbawienie byłego konkubenta władzy rodzicielskiej.

Kobieta znała adres mailowy byłego konkubenta, gdyż w czasie, gdy mieszkali razem, nie ukrywał go przed nią. Co więcej, tuż po rozstaniu Wojciech B. podał byłej partnerce hasło do swego konta na Facebooku, bo jak twierdził , chciał jej coś udowodnić. Tak twierdziła Beata H. Jak się okazało, potem hasła nie zmienił.

Pewnego dnia Beata H. zalogowała się na tym koncie i zajrzała do prywatnej zakładki , która nie jest ogólnodostępna. Uznała, że zamieszczone tam rozmowy Wojciecha B. z jego znajomymi (głównie kobietami) , stawiają byłego konkubenta w złym świetle jako ojca. Wydrukowała je i przedstawiła sądowi, który miał ustalić kontakty Wojciecha B. z córką.

W sądzie rodzinnym nie dopięła swego. Natomiast Wojciech B. oskarżył ją o popełnienie na jego szkodę przestępstwa z art. 267 § 1 kodeksu karnego. Beata H. przyznała się zresztą do popełnienia zarzucanego czynu, ale jak twierdziła, robiła to dla dobra dziecka.

Jak włamywacz bez wytrycha

Sąd Rejonowy nie miał wątpliwości, że Beata H. uzyskała bez uprawnienia dostęp do informacji dla niej nieprzeznaczonych. Samo podanie jej hasła do konta na Facebooku nie oznaczało jeszcze, że Wojciech B. uprawniał ją do poznania treści jego rozmów z innymi osobami. Według Sądu trudno przyjąć, że konkubent chciał, by Beata H. poznała jego korespondencję w sytuacji, gdy byli w konflikcie i spierali się w sądzie w kwestii władzy rodzicielskiej i kontaktów z dzieckiem.

- Należy uciec się do porównania z korespondencją papierową – to, że właściciel skrzynki pocztowej przekazuje innej osobie klucz do niej nie oznacza automatycznie, że upoważnia tę osobę do czytania adresowanych do niego listów – stwierdził Sąd.

Jego zdaniem nie doszło do złamania elektronicznego zabezpieczenia dostępu do konta na FB w postaci hasła dostępu, lecz można mówić o jego ominięciu, a to wyczerpuje znamiona czynu z art. 267 § 1 kodeksu karnego. Tak samo jak w przypadku kradzieży z włamaniem, gdy sprawca dostaje się do cudzego pomieszczenia posługując się oryginalnym kluczem, ale bez zgody właściciela.

Sąd nie zgodził się jednak z Wojciechem B. , że doszło do ujawnienia jego rozmów innym osobom, gdyż udostępnienie cudzej korespondencji do sprawy sądowej nie należy do znamion czynu z art. 267 § 1 kk. Sąd orzekający w sprawie o kontakty z dzieckiem nie jest ,,inną osobą", o której mowa w art. 267 § 3 kk.

Kary nie było

Beata H. nie została jednak ukarana za swój czyn. Sąd doszedł do wniosku, że choć wina oskarżonej, jak też społeczna szkodliwość czynu nie są znikome, ale też nie są znaczne. I choć naruszone dobro Wojciecha B. niewątpliwie było cenne, to okoliczności popełnienia czynu świadczą także na korzyść sprawczyni. Działała ona bowiem dla dobra swego dziecka. W każdym razie tak je rozumiała – uważała, że musi wykorzystać każdą metodę, by ochronić córkę przed ojcem.

Sąd wziął też pod uwagę fakt, że Beata H. nie była nigdy karana, a jej postawa życiowa pozwala przyjąć, że w przyszłości będzie przestrzegała porządku prawnego.

Z tych powodów Sąd warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonej i wyznaczył jej okres próby na jeden rok. To zdaniem Sądu pozwoli wpłynąć wychowawczo na Beatę H. i poddać kontroli jej zachowanie, a jednocześnie będzie wystarczające, by uzmysłowić jej naganność zachowania.

Wyrok Sądu Rejonowego w Białymstoku z 22 kwietnia 2015 roku (sygn. akt VII K 922/14)

Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara