Koronawirus, który w dużym stopniu zatrzymał sądy, wymaga podjęcia niestandardowych działań. Ministerstwo Sprawiedliwości szuka sposobu, by bezpiecznie odmrozić wymiar sprawiedliwości na szerszą skalę. Spory problem stanowią sprawy karne, szczególnie te, w których oskarżeni są tymczasowo aresztowani. A takich są tysiące. Tylko w 2019 r. do sądów trafiło 2,5 mln różnych spraw karnych. Nic więc dziwnego, że słyszymy o zdalnych procesach karnych.
Są obawy
Sąd łączyłby się z obrońcą online, np. w jego kancelarii. Wielu prawników jest za. Są jednak i tacy, którzy studzą optymizm i mają obawy.
Do tych ostatnich należy m.in. Maciej Strączyński, prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie.
– Nie da się połączyć poprzez wideo jednocześnie z kilkunastoma aresztowanymi i ich obrońcami. Obrońcy nie będą mogli udzielać oskarżonym porad podczas rozprawy, a to może zostać podniesione jako naruszenie prawa do obrony. Założenie, że będzie można rozpoznawać wszystkie sprawy aresztowe, to zdecydowany nadmiar optymizmu – mówi „Rzeczpospolitej” sędzia Strączyński.
Nieco mniejsze – jednak także – obawy ma adwokat Marta Lech.