Zaświadczenie, o którego wydanie pełnomocnik białoruskiego przedsiębiorstwa wystąpił do Komendy Policji w Białymstoku, miało potwierdzać przyczyny zdarzenia drogowego w jego wersji. Domagał się też sprostowania w ewidencji wypadków drogowych przyczyny kolizji, a wedle policji było nią „zmęczenie i zaśnięcie" kierowcy.
Kolizja wydarzyła się o drugiej w nocy. Kierowcą samochodu ciężarowego z naczepą, który po gwałtownym skręcie zatrzymał się na barierze energochłonnej, był obywatel Białorusi. W trakcie wyjaśnień składanych w siedzibie przedsiębiorstwa, do którego należał pojazd, stwierdził, że przyczyną kolizji było najechanie na „jakiś przedmiot", a nie zmęczenie i zaśnięcie, jak napisano w policyjnej notatce. Twierdził, że funkcjonariuszka policji sporządzająca tę notatkę, w ogóle z nim nie rozmawiała. Drugi funkcjonariusz, któremu szofer relacjonował przebieg zdarzenia, mówił do niego niewiele po polsku i nic po rosyjsku.
Dlatego już wcześniej przedsiębiorstwo zwracało się do policji o sprostowanie notatki. Wnioskodawca twierdził, że żadne okoliczności nie potwierdzają przemęczenia kierowcy, a sam szofer podtrzymuje, że nikomu o przemęczeniu nie mówił, i nikt go o to nie pytał. Nie przeprowadzono też kontroli tachografu, choć przy stwierdzeniu przemęczenia kierowcy jako przyczyny zdarzenia drogowego, funkcjonariusze policji mają obowiązek skontrolować ten przyrząd do pomiaru czasu jazdy. Oparcie się wyłącznie na notatce policji grozi dowolnością ustaleń – przekonywał wnioskodawca.
Czytaj też: Kierowcy łatwo wybaczają sobie błędy
Powołując się na przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, komendant miejski policji w Białymstoku odmówił wydania zaświadczenia o treści żądanej przez wnioskodawcę, a komendant wojewódzki utrzymał odmowne postanowienie w mocy.