Kandydatka na kierowcę nie zdała egzaminu praktycznego. Egzaminator uznał bowiem, że dwukrotnie nieprawidłowa wykonała zadanie polegające na ruszaniu z miejsca do przodu na wzniesieniu z uwagi na "brak wyłączenia hamulca awaryjnego".
Czytaj także: Straciła prawo jazdy bo egzamin trwał za krótko. Będzie pozew cywilny
Inaczej sprawę ocenił Marszałek Województwa, który unieważnił wynik egzaminu. Wyjaśnił, że zdająca dwukrotnie zatrzymała pojazd na wniesieniu w miejscu wskazanym przez egzaminatora a następnie wykonała zadanie ruszając płynnie do przodu i wykonując czynności związane ze zwolnieniem hamulca postojowego. Jak podkreślono, egzaminowana w reakcji na sygnał ostrzegawczy zwolniła dźwignię hamulca do końca. Co więcej, w trakcie realizacji zadania, w obydwu próbach nie dopuściła do cofnięcia się pojazdu ze wzniesienia, unieruchomienia silnika, jak również podjęła czynności związane ze zwolnieniem hamulca postojowego czym zadośćuczyniła obwiązującym w tym zadaniu kryteriom oceny określonym w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury i Budownictwa.
Spór w sprawie dotyczył więc zwrotu "osoba egzaminowana w trakcie wykonywania tego manewru po zatrzymaniu pojazdu na wzniesieniu zaciąga /uruchamia hamulec postojowy a następnie rusza do przodu zwalniając go".
Egzaminator kwestionował poprawność wykonania tego zadania z uwagi na "brak wyłączenia hamulca awaryjnego", co jego zdaniem potwierdzał sygnał ostrzegawczy informujący o nie zwolnionej całkowicie dźwigni hamulca. Rozpatrujący sprawę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. akt VII SA/Wa 1801/18) podzielił jednak oceną Marszałka Województwa oraz Samorządowego Kolegium Odwoławczego, że z brzmienia przepisu "... rusza do przodu zwalniając go ..." nie można wywieść, iż ruszyć należy jedynie po całkowitym zwolnieniu hamulca. – Słusznie organy przyjęły, że sformułowanie "zwalniając" oznacza czynność ciągłą (czasownik przechodni niedokonany) w odróżnieniu od sformułowania "zwolnić" (czasownik przechodni dokonany) – wskazano.