Co się zmieni dla internauty po przyjęciu dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym

Kowalski może spać spokojnie. Dla niego nic w internecie się nie zmieni. Przeciwnie: może nawet na tym zyskać – mówi mec. Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy.

Aktualizacja: 28.03.2019 05:52 Publikacja: 27.03.2019 17:46

Jacek Wojtaś

Jacek Wojtaś

Foto: materiały prasowe

Co się zmieni dla internauty po przyjęciu dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym?

Nie zmieni się nic. Dyrektywa nie zawiera żadnych przepisów, które ograniczałyby prowadzone już dziś działania zwykłych internautów. Wszystkie znane obecnie formy dozwolonego użytku nadal będą obowiązywać. Internauta wciąż będzie zatem tworzył memy, gify, dzielił się ze znajomymi treściami, które uzna za interesujące, linkował do stron, na które chce zwrócić uwagę, itp.

Czytaj także: Parlament Europejski przyjął dyrektywę o prawach autorskich

Jeszcze chwila, a powie pan, że dyrektywa pomoże Kowalskiemu... A czy art. 13 nie obciąży, choćby pośrednio, zwykłych internautów?

Nie tylko nie zaszkodzi, ale będzie dla niego korzystna. W krytykowanym przez przeciwników regulacji art. 13 (obecnie art. 17) wyraźnie zapisano, że umowy licencyjne, do których zawierania zobowiązana będzie niewielka część portali, mają gwarantować, że użytkownik zamieszczający treści na ich stronach nie będzie pociągany do odpowiedzialności, nawet gdy się okaże, iż te treści są chronione prawem autorskim. Jest to zatem zwiększenie ochrony internauty. Dodatkowo w omawianym przepisie wprost stwierdza się, że korzystanie z materiałów do cytowania, recenzji, krytyki czy wykorzystywanie ich w parodii, karykaturze lub pastiszu będzie dozwolone. Internauta może być zatem pewny, iż tworzenie memów, gifów będzie w całej Unii zgodne z prawem.

A gdyby portale, choćby asekuracyjnie, blokowały jakieś treści?

Gdyby doszło np. do omyłkowego zablokowania jakichś treści, portale mają obowiązek wdrożyć sprawny i szybko działający system odwoławczy – użytkownik może zgłosić sprzeciw i portal – po sprawdzeniu (zazwyczaj już przez człowieka) – odblokuje dostęp do materiału.

Ale już sam monitoring na niektórych działa mrożąco.

Obowiązek monitorowania treści internautów i podpisywania umów licencyjnych z twórcami i producentami obejmie tylko niewielką część internetu. Regulacji podlegać będą tylko portale, których głównym celem jest magazynowanie i publiczne udostępnianie dużej ilości treści chronionych prawem autorskim, które na portalu zamieszczają użytkownicy. Portale, by podlegać obowiązkom, muszą działać aktywnie, tzn. organizować i promować te treści oraz na nich zarabiać.

Dyrektywa zawiera także wyłączenia spod jej rygorów. Proszę wskazać najważniejsze.

Regulacją nie będą objęte encyklopedie online (Wikipedia lub inne podobne platformy non profit), archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne, tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników (np. Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, np. Github, platformy, których głównym celem nie jest dostęp i magazynowanie treści objętych prawem autorskim, np. portale randkowe jak Tinder (nawet jeśli dochodzi tam do wymiany zdjęć, filmików itp., głównym celem działania tej platformy zdecydowanie nie jest dzielenie się treściami objętymi prawem autorskim), platformy sprzedażowe, jak Ebay czy Amazon. Dodatkowo dyrektywa zawiera wyłączenie dla małych i średnich przedsiębiorstw. Nowo powstałe firmy, których obrót jest mniejszy niż 10 mln euro, przez trzy lata zobowiązane są jedynie do usuwania treści, co do których otrzymają wiarygodną wiadomość od posiadacza praw.

Kontrowersje budził też art. 11 (obecnie 15), dotyczący korzystania z dorobku prasy.

Niepotrzebnie. Wyraźnie tam zapisano, że prawo pokrewne przyznane wydawcom prasy nie będzie obejmować linkowania, pojedynczych słów i bardzo krótkich wycinków, i to nawet jeśli wykorzystywane są do celów komercyjnych. Zapisano tam, że prawo pokrewne nie będzie miało zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych. Kowalski naprawdę może spać spokojnie – dla niego nic się nie zmieni.

Co się zmieni dla internauty po przyjęciu dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym?

Nie zmieni się nic. Dyrektywa nie zawiera żadnych przepisów, które ograniczałyby prowadzone już dziś działania zwykłych internautów. Wszystkie znane obecnie formy dozwolonego użytku nadal będą obowiązywać. Internauta wciąż będzie zatem tworzył memy, gify, dzielił się ze znajomymi treściami, które uzna za interesujące, linkował do stron, na które chce zwrócić uwagę, itp.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów