– To partnerstwo na podstawie wspólnoty interesów przy dużym deficycie wzajemnego zaufania – powiedział o stosunkach węgiersko-rosyjskich oraz samego Viktora Orbána z Władimirem Putinem politolog Andreas Racs z Niemieckiego Towarzystwa Stosunków Zagranicznych.
Rosyjscy eksperci uważają, że obecne spotkanie określi, „jak daleko rosyjski gaz przeniknie do Europy". Jednym z tematów rozmów miał być Turecki Potok – gazociąg dostarczający gaz z Rosji do europejskiej części Turcji. Rosjanie chcieliby, by stamtąd popłynął do państw bałkańskich i Europy Środkowej. Prowadzą już na ten temat rozmowy z władzami Bułgarii i Serbii.
Viktor Orbán zaś chciałby uczynić ze swego kraju ogromny „hub rosyjskiego gazu" (miejsce wyposażone w zbiorniki, z którego surowiec jest rozdzielany do końcowych użytkowników). Przynajmniej równy wielkością takiemu, jak w sąsiedniej Austrii.
Łączy Ukraina
W dniu przyjazdu Władimira Putina do Budapesztu przedstawiciel Węgier nałożył weto na wspólne oświadczenie państw-członków NATO w sprawie Ukrainy. – Dla geopolitycznych interesów Budapeszt nie zamierza poświęcać swych rodaków na Ukrainie – wytłumaczył tę decyzję węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Węgry od kilku lat spierają się z Kijowem z powodu liczącej ponad 150 tys. osób węgierskiej mniejszości na Zakarpaciu (zamieszkującej zwarcie rejon graniczący z Węgrami), oskarżając Ukraińców o ograniczanie ich praw. Powodem stało się przyjęcie na Ukrainie ustawy o nauczaniu w języku ukraińskim, która wywołała protesty w Moskwie – ale też w Budapeszcie.