Brzemienne w skutkach słowa prezydent wypowiedział w piątek na dziedzińcu Sorbony w trakcie pogrzebu Samuela Paty'ego. Nauczyciel został parę dni wcześniej zamordowany przez czeczeńskiego fanatyka za to, że na lekcji wychowania obywatelskiego pokazał karykatury Mahometa opublikowane przed pięciu laty w „Charlie Hebdo".

Tak doszło do zderzenia niemożliwych do pogodzenia logik: z jednej strony laickiej Republiki, która nie zgadza się na manifestację uczuć religijnych w przestrzeni publicznej i nie pozwala na ograniczenie wolności wypowiedzi, z drugiej strony islamu, który nie dopuszcza do publikacji obrazów tak Boga, jak i Mahometa.

W to starcie najmocniej zaangażował się Recep Erdogan. Dwa tygodnie temu, jeszcze przed zabójstwem Paty'ego, Macron wygłosił przemówienie o powstrzymaniu „separatyzmu islamskiego", czyli budowy wewnątrz Francji kierującej się własnymi prawami społeczności muzułmańskiej. Uznał wtedy, że „islam przechodzi kryzys". Erdogan odpowiedział na to zarzutem, że Macron „powinien się leczyć". Po raz pierwszy Francja sprowadziła z Ankary swojego ambasadora na konsultacje. Ale Turka to nie powstrzymało. W poniedziałek nie tylko zaapelował o bojkot francuskich produktów, ale uznał także, że w dzisiejszej Europie muzułmanie są traktowani jak Żydzi u progu drugiej wojny światowej. Jego zdaniem tak się dzieje, bo do władzy wrócili „naziści", Unia powinna więc „powstrzymać krucjatę Macrona przeciw islamowi".

Bunt przeciw Francji jest jednak znacznie szerszy. Przed ambasadą Francji w Izraelu manifestanci spalili zdjęcie Macrona, „ostrzeżenie" pod adresem Paryża opublikowały palestyńskie organizacje terrorystyczne Hamas i Islamski Dżihad. W Kuwejcie 430 agencji podróży odwołało wycieczki do Francji. Bojkot francuskich serów czy perfum ogłoszono w Katarze. Manifestacje wybuchły w Libii, w części pozostającej pod kontrolą powiązanych z Turcją władz.

To przywołuje na myśl gwałtowną reakcję na publikację karykatur Mahometa w Danii przed 15 laty. Hasni Abdi, znawca spraw muzułmańskich, uznał jednak w radiu France Info, że sytuacja nie jest jeszcze tak poważna. Przeciw Francuzom występują przede wszystkim stosunkowo nieliczni radykałowie, a nie całe państwa, jak to było w przypadku Danii. Może poza Turcją.