Aleksis Cipras, jedyny komunistyczny premier w UE, odchodzi z urzędu. Jest jakiś komunistyczny element jego spuścizny?
W sensie dosłownym Syriza to nie jest partia komunistyczna, tylko postkomunistyczna partia radykalnej lewicy. Ale pytanie jest uzasadnione: co zostało w Ciprasie z tej radykalnej lewicowości? Na pewno polityka, którą prowadził, odległa była od haseł wyborczych ze stycznia 2015 r., gdy wygrał po raz pierwszy. Ale była już bardzo bliska tego, co obiecał w kolejnych wyborach we wrześniu 2015 r., gdy podpisywał trzeci program ratunkowy dla Grecji. To nie jest typowa polityka radykalnej lewicy, takie rzeczy robią partie głównego nurtu: dyscyplina i stabilizacja budżetowa i inne rynkowe reformy. Pozostaje zatem przepaść między ideologią radykalnej lewicy a działaniami, które Cipras prowadził.
Pamiętam strach w Europie, który towarzyszył jego marszowi po władzę. Po ponad czterech latach jest pan rozczarowany czy może pozytywnie zaskoczony jego rządami?
Nie rozczarował. Rzeczywiście oczekiwania były jak najgorsze, a kraj na skraju finansowej katastrofy. Zrozumiał, że nie da się zrealizować jego pierwszych obietnic i działał na rzecz pozostania Grecji w strefie euro. Ale nie miał innego wyjścia. Natomiast pozytywnie zaskoczył polityczną siłą i odpornością. To, że wygrał we wrześniu 2015 r., już po tym, jak zdecydowanie odszedł od swoich wcześniejszych obietnic. I to, że mimo porażki teraz osiągnął jednak bardzo dobry wynik – ponad 30 proc. Po pięciu latach zaciskania pasa, z których dwa lata były okresem recesji, głównie przez niego spowodowanym. Po ewidentnych przykładach złego zarządzania, jak choćby mordercze pożary w lecie ubiegłego roku, które kosztowały życie 100 osób. Wreszcie po decyzjach o podnoszeniu podatków i składek społecznych, który boleśnie uderzyły w klasę średnią.
Syriza pozostanie na greckiej scenie politycznej jako główny konkurent Nowej Demokracji? Spodziewa się pan odrodzenia socjaldemokratycznego PASOK?