Bogusław Liberadzki: KO stała się o nas bardzo zazdrosna

Bycie przeciwko rządowi nie jest jedyną racją stanu – tłumaczy Bogusław Liberadzki, eurodeputowany Lewicy.

Aktualizacja: 29.04.2021 06:19 Publikacja: 28.04.2021 21:00

Bogusław Liberadzki: KO i PSL mają poczucie, iż straciły wyłączność na liderowanie po stronie opozyc

Bogusław Liberadzki: KO i PSL mają poczucie, iż straciły wyłączność na liderowanie po stronie opozycji

Foto: fot. European Union 2020 - Source : EP/ Fred MARVAUX

Może gdyby Lewica wcześniej przyszła do KO i dogadała się z nią w sprawie funduszu UE, nie byłoby awantury?

To nie jest awantura pomiędzy Lewicą i Koalicją Obywatelską, ponieważ my takiej awantury nie wszczynaliśmy. Poza tym mieliśmy wszelkie przesłanki, żeby zakładać, że poglądy, które KO wypowiadała przez ostatnie miesiące, traktuje prawdziwie. Wtedy brzmiały one następująco: „trzeba ratyfikować fundusz odbudowy, to jest Polsce absolutnie niezbędne, ten, kto opowie się przeciw ratyfikacji, jest zdrajcą". Odnosimy także wrażenie, że KO stała się zazdrosna, że Lewica zdobyła się na odwagę i powiedzenia głośno, że należy ratyfikować fundusz odbudowy. Aczkolwiek postawiliśmy przecież swoje warunki.

KO mówi, że są one za słabe, że mogliście żądać np. złagodzenia ustawy antyaborcyjnej.

Blokując fundusz odbudowy, odcięlibyśmy całą UE od 750 miliardów euro – a Polskę od 58 miliardów euro. Te pieniądze są przewidziane jako specjalny wysiłek w celu odbudowy gospodarki po pandemii. Chodzi o odbudowę gospodarki, wprowadzenie „zielonego ładu", cyfryzację, usługi użyteczności publicznej, wzmocnienie odporności społeczeństwa i gospodarki na pandemię oraz o przemysł UE. Pamiętajmy, że kwitnąca gospodarka Niemiec i Francji to jest także rynek zbytu dla polskich produktów i usług.

KO nie mówi, żeby nie wprowadzać funduszu. Uważa, że powinniście razem postawić mocniejsze warunki. A przede wszystkim utworzyć mechanizm uniemożliwiający władzy oszustwa przy podziale.

Mechanizm, który uniemożliwiłby władzy oszustwa, jest już uzgodniony. Podstawowym instrumentem tego mechanizmu jest Komitet Monitorujący, który będzie się zajmował każdym istotnym wydatkiem z funduszu. Komitet Monitorujący zmierza nie do upolitycznienia, ale uspołecznienia procesu decyzyjnego. Rząd zgodził się, by byli w nim przedstawiciele związków zawodowych, pracodawców i marszałkowie, wybrani przez swoje organizacje, a nie przez rząd.

Kto ich będzie wskazywał?

Organizacje. Konwent marszałków, Związek Miast Polskich itd. Jeżeli Komitet Monitorujący zakwestionuje wydatek, to może być to dobry sygnał, by zwrócić się do Komisji Europejskiej z zastrzeżeniem, bo to ona ma przyjąć Krajowy Plan Odbudowy. Nie jest to dokument legislacyjny, tylko implementacyjny, to jest pierwszy bufor. Po drugie, co najmniej 30 proc. tej kwoty wpłynie do samorządów oraz 800 milionów zostanie przeznaczone na szpitale powiatowe.

30 proc. dla samorządów i pieniądze dla szpitali były już uzgodnione, bo domagała się tego UE. KO twierdzi, że dostaliście coś, co już i tak było w tym planie.

Mamy doświadczenie z rozdziałem funduszu na regiony, gdzie pieniądze dostawały tylko samorządy PiS-owskie. Teraz poprzez Komitet Monitorujący zadbamy o to, by wszystkie samorządy dostały pieniądze. Przecież ośmiu marszałków jest kontrolowanych przez PiS, a ośmiu nie jest, więc jest to do zrobienia. Odnoszę wrażenie, że KO i PSL mają poczucie, iż straciły wyłączność na liderowanie po stronie opozycji. To one chciały dotychczas mówić, co jest cnotą opozycji, a co nie jest. Z tego półmroku wyłoniła się nagle Lewica, która mówi: chcemy te środki wykorzystać, jest na to dobry moment historyczny, bo Zjednoczona Prawica nie jest zjednoczona. Ale tak naprawdę gramy o rację dla całej Polski. To nieprawda, że bycie przeciwko rządowi jest jedyną racją stanu Polaków. Idziemy konsekwentnie: w PE głosowaliśmy za ustanowieniem funduszu odbudowy oraz za rozporządzeniem, które jest związane z przestrzeganiem praworządności, przy gospodarce finansowej UE. 8 kwietnia krajowy zarząd Lewicy podjął uchwałę rekomendującą Lewicy głosowanie za ratyfikacją. Rozmawialiśmy z rządem, bo innego rządu nie mamy. Komisja Europejska nie przyniesie innego.

Ale była okazja do tego, żeby ten brak większości wykazać. Gdyby opozycja i Solidarna Polska zagłosowały przeciw, to rząd musiałby upaść.

Żeby rząd upadł, potrzeba większości do tego. Bądźmy realistyczni: w tym Sejmie takiej większości nie ma. Przecież Konfederacja nie opowie się za tym, żeby nowy rząd był proeuropejski. A z badania „Rzeczpospolitej" wiemy, że 66 proc. polskiego społeczeństwa chce tej ratyfikacji.

współpraca Karol Ikonowicz

Może gdyby Lewica wcześniej przyszła do KO i dogadała się z nią w sprawie funduszu UE, nie byłoby awantury?

To nie jest awantura pomiędzy Lewicą i Koalicją Obywatelską, ponieważ my takiej awantury nie wszczynaliśmy. Poza tym mieliśmy wszelkie przesłanki, żeby zakładać, że poglądy, które KO wypowiadała przez ostatnie miesiące, traktuje prawdziwie. Wtedy brzmiały one następująco: „trzeba ratyfikować fundusz odbudowy, to jest Polsce absolutnie niezbędne, ten, kto opowie się przeciw ratyfikacji, jest zdrajcą". Odnosimy także wrażenie, że KO stała się zazdrosna, że Lewica zdobyła się na odwagę i powiedzenia głośno, że należy ratyfikować fundusz odbudowy. Aczkolwiek postawiliśmy przecież swoje warunki.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS