– Na tym nie koniec – zapewnił Jiří Drahoš, przyznając jednak, że przegrał w zakończonych w sobotę wyborach. Miloš Zeman otrzymał w nich 51,5 proc. głosów, konkurent – 48,5 proc.
Słowa 69-letniego Drahoša oznaczają, że pozostaje w polityce, w której wiele się może zdarzyć. Od październikowych wyborów parlamentarnych Czechy nie mają rządu, a władzę sprawuje mniejszościowy gabinet miliardera Andreja Babiša, szefa zwycięskiego ugrupowania ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli).
Co więcej, premier został właśnie pozbawiony immunitetu w związku z oskarżeniami o nadużycia w wykorzystaniu unijnych funduszy. Chodzi o 1,6 mln euro, które jedna ze spółek należącego do jego koncernu Agrofert użyła do budowy kompleksu wypoczynkowego.
Sprawą zajął się Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych i czeska prokuratura. – Taki człowiek nie może stać na czele rządu – twierdzą zgodnie przywódcy ugrupowań zasiadających w parlamencie. Nie ma więc szans na utworzenie stabilnego rządu. Przynajmniej na razie.
Szansa Babiša
Wszystko zależy od tego, jak zachowa się obecnie prezydent oraz sam premier, który nie zamierza przekazać kierownictwa rządu innymi politykom swej partii. A to jest warunkiem stawianym przez możliwych partnerów koalicyjnych.