Burza nadciągała od wielu miesięcy. O sprzeniewierzeniach od jesieni alarmują czołowe media, w tym „Der Spiegel", „New York Times", ARD czy „Politico". Zwracają na nie także uwagę organizacje pozarządowe jak Human Rights Watch. Na przesłuchanie do Parlamentu Europejskiego musiał pojechać dyrektor Frontexu Fabrice Leggeri, a komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson zwołała z tego powodu zebranie zarządu agencji. Śledztwo w tej sprawie otworzyła też europejska rzeczniczka praw obywatelskich Emily O'Reilly.
Kryzys wszedł jednak teraz w nową fazę: potencjalnie konkretnych zarzutów. Sprawą zainteresował się bowiem Europejski Urząd ds. Nadużyć Finansowych OLAF. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że jego agenci prowadzą przeszukania w warszawskiej centrali Frontexu od początku grudnia, jak podaje „Politico", miały one objąć m.in. biura Leggeriego, jak i szefa jego gabinetu Thibauld de la Haye Jousselina.
Chris Borowski, rzecznik Frontexu, przyznaje „Rzeczpospolitej", że „zgodnie ze swoją polityką przejrzystości Frontex w pełni współpracuje z OLAF-em. Kontrole przez OLAF agencji, instytucji i jednostek UE wpisują się w normalną praktykę prawidłowego zarządzania. Warto podkreślić, że takie kontrole niekoniecznie oznaczają jakiekolwiek nieprawidłowości. Mogą zresztą być zainicjowane przez kierownictwa samych instytucji europejskich. OLAF zwrócił się do Frontexu o nieujawnianie jakichkolwiek dalszych szczegółów, aby nie utrudniać jego pracy".
Oskarżenia dotyczą przede wszystkim funkcjonariuszy pracujących na Morzu Egejskim dla Frontexu. Mieliby oni ukrywać powszechną praktykę „wypychania" (pushback) na wody międzynarodowe przez grecką straż graniczną przybyłych na pontonach z Turcji imigrantów. Jeden z przykładów opisuje „New York Times": 30 października szwedzka straż graniczna działająca w ramach misji Frontexu widziała, jak greckie jednostki zbliżają się do wypełnionych ludźmi pontonów i zmuszają uciekinierów do wycofania się z narażeniem życia. Szwedzi chcieli o tym zaalarmować europejską centralę, ale wyższy rangą funkcjonariusz Frontexu miał ich od tego odwieść.
Do praktyki „wypychania" imigrantów od lat oficjalnie przyznaje się Viktor Orbán. Z jego polecenia nie tylko powstały zasieki i zabezpieczenia na granicy Węgier z Serbią oraz Bośnią i Hercegowiną, ale imigranci, którzy próbują je sforsować, są brutalnie odrzucani przez węgierską straż graniczną.