Pracujący nad koncepcją nowego podatku od sprzedaży detalicznej resort finansów może natrafić na kolejną rafę. Po zarzutach o dyskryminację niektórych sklepów oraz o dublowanie VAT może się pojawić jeszcze jedna kolizja z prawem unijnym.
Najnowszy projekt ustawy zakłada, że podatkiem byłyby objęte także stacje paliw. Oznaczałoby to, że benzyna czy olej napędowy byłyby de facto potrójnie opodatkowane: VAT, akcyzą oraz podatkiem obrotowym. Co więcej, o ile w najnowszej wersji projektu VAT wyłączono z podstawy opodatkowania, o tyle nie wyłączono z niej akcyzy. W ten sposób doszłoby do naliczania podatku od podatku.
Unia nie pozwala
To jednak nie „piętrowe" obliczanie może być zagrożeniem dla legalności nowej daniny. Nakładanie podatków na wyroby takie jak paliwa, alkohole czy papierosy musi być zgodne z europejską dyrektywą 2008/118/WE w sprawie ogólnych zasad dotyczących podatku akcyzowego. Ta co do zasady nie pozwala na nakładanie dodatkowych podatków na takie towary.
O tym, że ten zakaz nie jest martwym zapisem, świadczą doświadczenia kilku krajów UE, w tym Estonii i Hiszpanii. Władze w Tallinie w 2010 r. wprowadziły 1-procentowy podatek obrotowy, z którego wpływy miały iść na promocję transportu miejskiego. Usiłowano w ten sposób wykorzystać furtkę w unijnych przepisach, pozwalającą na ustanawianie podatków obrotowych finansujących przedsięwzięcia ekologiczne. W wyniku sporu koncernu Statoil z estońską administracją podatkową sprawa trafiła do Trybunału Sprawiedliwości UE. Ten w wyroku z 5 marca 2015 r. orzekł, że podatek narusza dyrektywę i musi być zniesiony (sygn. C 553/13).
Podobny był los podatku od niektórych olejów mineralnych, jaki wprowadziła Hiszpania w 2002 r. Trybunał orzekł w wyroku z 27 lutego 2014 r., że nie da się przepisów o tym podatku pogodzić z dyrektywą akcyzową (sygn. C-82/12). Mimo że w tym przypadku władze również uzasadniały wprowadzenie podatku ekologią.