Kiedy 15 lat temu, 14 września 2000 r., w Maisons-Laffitte pod Paryżem zmarł Jerzy Giedroyc, widziano w nim przede wszystkim twórcę i Redaktora „Kultury", czyli wydawcę pisma i książek wpływających na sposób myślenia oraz postawy. Składano hołd osobie, za sprawą której zapobiegliwości i determinacji w obiegu znalazły się pomysły przyczyniające się do erozji realnego socjalizmu.
„Kultura", której pierwszy numer wyszedł w czerwcu 1947 r., była jedynym spośród wielu wydawanych na emigracji pism, które od początku docierało do kraju bez względu na zakazy, cenzurę i konfiskaty. Za sprawą pasji, odwagi i kompetencji politycznych Giedroycia jego miesięcznik potrafił wchodzić w kontakt z rzeczywistością, to znaczy w sposób dający szansę powodzenia formułować przesłanie uwzględniające wymogi współczesności i dostosowywać się do okoliczności politycznych bez rezygnacji z przekonań.
Co miesiąc rewolta
Sprzyjało to nadwyrężaniu „jedynie słusznej" ideologii i schematów, za pomocą których komunistyczna władza objaśniała Polskę i świat. Przydawało się w próbach przełamywania utrwalonych nawyków myślowych, których stosowanie nie pomagało w uprawianiu polityki zasługującej na miano skutecznej. Giedroyc należał do redaktorów, którzy nie bali się iść ryzykownym kursem nakłaniania swoich czytelników do reorientowania poglądów czy nawet prowokowania ich do zmian myślenia. Robił tak zawsze, gdy uważał to za niezbędne dla sprawy, której się poświęcił.
Czas po przełomie 1989 r. zdawał się potwierdzać rangę większości projektów „Kultury", a zarazem jej dalekosiężny wymiar. Zdawało się, że program pisma zyskuje ciąg dalszy w postaci polityki zagranicznej niepodległej Polski. Idea pojednania z Niemcami oraz akceptowane, gdyż od lat traktowane jako coś naturalnego i przewidywanego zjednoczenie obu państw niemieckich, a także budowa partnerskich stosunków z krajami, które powstały po rozpadzie Związku Sowieckiego, były spełnieniem programu „Kultury".
Wtórowało temu przekonanie, również od dawna wyrażane przez „Kulturę", że Europa skazana jest na integrację. Miarą wartości i powodzenia tego wyzwania miała być nie tylko pomyślność gospodarcza, ale i trwała zmiana stosunków międzypaństwowych. W procesie tym nie mogło zabraknąć Polski i innych krajów uzależnionych od Moskwy po II wojnie światowej.