Bogusław Chrabota: Samobójstwo z przepracowania czyli gdy pracy jest za dużo

Statystyki mówią, że największe problemy ma Japonia. Tam samobójstwo z powodu problemów w pracy popełnia najwięcej, zazwyczaj młodych, osób.

Aktualizacja: 02.05.2017 18:05 Publikacja: 27.04.2017 15:31

Bogusław Chrabota: Samobójstwo z przepracowania czyli gdy pracy jest za dużo

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W 2016 roku było ich ponad dwa tysiące. Kobiety i mężczyźni, bez różnicy. Zazwyczaj szeregowi wyrobnicy. Zaszczuci przez system, brutalnych szefów, wyśrubowane normy i oczekiwania. Czyżby nie chronił ich żaden kodeks etyczny? To właśnie kodeks działa jak gilotyna. Narzuca obowiązki. Zobowiązuje do ich wykonania, a odpowiedzialność winduje tak wysoko, że ci, którzy sobie nie radzą, otwierają okno biurowca i nie patrząc w dół... skaczą.

Matsuri Takahashi miała 24 lata. Śliczna dziewczyna o kruczoczarnych włosach i ujmującym uśmiechu. Zapewne chciała być modelką i dlatego szukała pracy w reklamie. Znalazła. W agencji należącej do globalnej korporacji Dentsu pracowała ledwie od pół roku. Zafundowano jej najtwardszą ścieżkę dla nowicjuszy. Niemal nie wychodziła z biura. Po sześciu miesiącach na jej osobistym koncie w firmowym Excelu widniało kilkaset wypracowanych nadgodzin. W Boże Narodzenie nie wytrzymała. Otwarła szeroko okno i nie patrząc w dół, skoczyła. Świadkami szybkiego zgonu było kilkoro przechodniów. Szok? Żaden szok. Zwykły temat dla bulwarówki. Kilka tekstów, pięć minut w dzienniku. Matsuri była zbyt atrakcyjna, by tabloidy przegapiły jej śmierć. Brzydsi nie mają tego szczęścia.

Na fali zainteresowania dziennikarzy odezwała się rodzina. Wystąpiła o odszkodowanie. Firma zorganizowała konferencję prasową. Jej szef publicznie przeprosił i podał się do dymisji. Po kilku dniach o sprawie zapomniano. Jak o tysiącu podobnych. Jeszcze jedna ofiara jednej z najbrutalniejszych gospodarek świata. Proszę czytelnika o wybaczenie tego beznamiętnego tonu w obliczu ludzkiej śmierci. To tylko odwrotna strona medalu. Tą pierwszą, ważniejszą, jest beznadzieja i bezradność. Beznadzieja świata, w którym dla samobójstwa z przepracowania wynajduje się w materii języka specjalne określenie. W Japonii to zgrabnie brzmiące „karo – jisatsu", podkategoria słowa „karoshi", czyli szerzej rozumianej śmierci z przepracowania.

Jeszcze bardziej boli bezradność, bo jest to słowo, które oddaje prawdę o nas samych. Nawet jeśli potrafimy zrozumieć, że cywilizacja wyprodukowała nowy rodzaj zła, jest ono tak głęboko zakodowane w naturze systemu, że nie umiemy z nim walczyć. Bo jak? Prawo jest bezradne. To tylko norma powinnościowa. Jeśli ktoś się do niej nie stosuje, to można to zmienić tylko na ścieżce prawnej. Ta zaś konsumuje czas i kolejne ofiary. Norma społeczna? Po 137 latach od wprowadzenia w życie pierwszych regulacji ochrony pracy samobójstwa z przepracowania to najlepszy dowód, że norma społeczna nie działa. Dobry obyczaj? Cywilizacja nieodmiennie destruuje wszelkie dobre obyczaje, to wiemy na pewno.

A więc co nam zostaje? Jaki mechanizm może uchronić przed samozagładą kolejne ofiary. Kolejne dziewczęta o ujmującej urodzie Matsuri Takahashi. Jej koleżanki i kolegów. Ich ojców, matki i dzieci. Nie rozumiem tych, co zarządzając ludzką pracą, dopuszczają do takich sytuacji. Pomińmy wątpliwą kwestię prawa i poszanowania ludzkiej godności. Do tego trzeba kultury umysłowej i odrobiny nerwu moralnego. Nie każdemu jest to dane. Ale nawet jeśli traktować człowieka jak śrubkę w złożonej maszynie, to dla każdego majstra jest oczywiste, że zarówno maszyna, jak i śrubka mają swoją wytrzymałość. Temperatura, przeciążenia, próg wytrzymałości materiału powodują, że śrubka prędzej czy później się zużywa. Trzeba ją wymienić. Jeśli nie zostanie to zrobione na czas, destrukcji może ulec cały mechanizm. Czysta pragmatyka każe dbać o śrubkę. A co dopiero o ludzi. A zatem nie tylko moralne, ale i racjonalne względy każą dbać o pracownika. A jeśli ktoś jest nieracjonalny? Jeśli jest wariatem? Często słyszę w prywatnych rozmowach z moimi córkami o przypadkach ludzi, których się zaharowuje na śmierć. Nie w dalekim Tokio, ale w Paryżu, Londynie, a także u nas, nad Wisłą. Nie chce mi się wierzyć w te bujdy. Moje wyczucie racjonalności odrzuca taki scenariusz. Ale modlę się po cichu, by przynajmniej moje dzieci nie trafiły na wariatów od pracy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W 2016 roku było ich ponad dwa tysiące. Kobiety i mężczyźni, bez różnicy. Zazwyczaj szeregowi wyrobnicy. Zaszczuci przez system, brutalnych szefów, wyśrubowane normy i oczekiwania. Czyżby nie chronił ich żaden kodeks etyczny? To właśnie kodeks działa jak gilotyna. Narzuca obowiązki. Zobowiązuje do ich wykonania, a odpowiedzialność winduje tak wysoko, że ci, którzy sobie nie radzą, otwierają okno biurowca i nie patrząc w dół... skaczą.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Afera w środowisku LGBTQ+: Pliki WPATH ujawniają niewygodną prawdę
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Armenia spogląda w stronę Zachodu. Czy ma szanse otrzymać taką pomoc, jakiej oczekuje
Plus Minus
Wolontariusze World Central Kitchen mimo tragedii, nie zamierzają uciekać przed wojną
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Iran i Izrael to filary cywilizacji
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Nie z Tuskiem te numery, lewico