Irena Lasota: Elity do boju!

Już od dawna nie było słychać elit epistolarnych. Kiedyś listy intelektualistów (najwybitniejszych oczywiście) krążyły po Europie jak widmo. Czasami były to dobrze sformułowane postulaty w słusznych sprawach, mające zwrócić uwagę opinii publicznej na konkretne zagrożenia, czasami były to krzyki osób, które nie miały nic specjalnego do powiedzenia, ale uważały, że cokolwiek powiedzą czy wykrzyczą – tak czy owak jest ważne.

Aktualizacja: 02.02.2019 14:08 Publikacja: 01.02.2019 16:00

Irena Lasota: Elity do boju!

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

W drugiej połowie stycznia wydrukowano w różnych gazetach europejskich apel 30 „czołowych intelektualistów". W brytyjskim „Guardianie" tytuł brzmiał „Fight for Europe – or the wreckers will destroy it" i towarzyszyło mu duże kolorowe zdjęcie z ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, na którym widać biało-czerwone sztandary i duży transparent z fragmentem hasła „Śmierć wrogom ojczyzny". Zdjęcie nosiło podpis „Polish nationalists march in November 2017". W „Gazecie Wyborczej" znalazłam tylko streszczenie tego apelu, ale za to dano mu dwa tytuły: „Walczmy o Europę, bo zostaną z niej zgliszcza" i „Walczmy o Europę, bo nam ją zniszczą", z których żaden nie był właściwym tłumaczeniem. Ilustracją było zdjęcie karykatur Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána niesionych podczas karnawałowej parady w Duesseldorfie.

Apel był wyjątkowo, nawet jak na czołowych intelektualistów, histeryczno-poetycko-pusty. „Europa atakowana jest przez fałszywych proroków, pijanych nienawiścią i oszalałych z podniecenia, że mogą znaleźć się w światłach reflektorów". Elita intelektualna Europy nie widzi oczywiście różnicy między Grzegorzem Braunem i Mateuszem Morawieckim, wrzuca eurowrogów, eurosceptyków i euroreformatorów do jednego worka, a worek chętnie wrzuciłaby do studni. „Jeśli nic się nie zmieni, jeśli nie pojawi się coś, co powstrzyma rosnący, nabrzmiewający i uparty przypływ, jeśli nie pojawi się nowy duch oporu, to [najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego] będą największym nieszczęściem, jakie znamy". Trzeba przyznać, że autor streszczenia w „GW" musiał, tak jak ja, czuć się zażenowany grafomanią powyższego zdania i opuścił trzyprzymiotnikowy przypływ. I pomyśleć, że pod tym apelem podpisało się kilku laureatów Nobla w dziedzinie literatury!

I dalej: „Jeśli uda się im [tzn. niszczycielom] wygrać, zatriumfuje polityka pogardy dla inteligencji i kultury, nastąpi wybuch ksenofobii i antysemityzmu". Oczywiście jest to tradycyjny straszak, ale zdziwił mnie brak wspomnienia islamofobii, która w wielu krajach jest dużo silniejsza niż ksenofobia i antysemityzm, a w dodatku jest związana z polityką Unii Europejskiej.

„Nie oddamy wyborów grabarzom europejskiej idei, musimy odnaleźć ducha aktywizmu, lub pogodzić się z tym, że zawiść i nienawiść otoczą nas i zatopią (...) musimy bić na alarm przeciwko tym podpalaczom duszy i ducha, którzy od Paryża po Rzym, z przystankami w Barcelonie, Budapeszcie, Dreźnie, Wiedniu i Warszawie, chcą rozpalić ognisko z naszej wolności". Wow. Wiem, że Mario Vargas Llosa jest przeciwnikiem katalońskich separatystów i dlatego jest tu wymieniona Barcelona, ale czy rzeczywiście przeczytał on ten list dokładnie i zaakceptował „podpalaczy ducha i duszy"? Nawet nieironiczny i niezłośliwy czytelnik tego listu nie znajdzie w nim żadnej sprawdzalnej informacji czy żadnego konkretnego apelu do działania, oczywiście poza „obudzeniem się", „obroną duszy i ducha", „biciem na alarm", „gaszeniem pożarów i budowaniem tam". I niestety nie ma nic o zagrożeniu Rosją Putina poza mętną wzmianką o „bezczelnie wtrącającym się mieszkańcu Kremla". Nie ma słowa o tym, że i Ukraina jest częścią Europy, podobnie jak Krym, podbity już pięć lat temu, który jest coraz brutalniej wcielany do Azji.

Jak wiele podobnych listów i ten stara się znaleźć najmniejszy wspólny mianownik. Autorzy deklarują, że są spadkobiercami Erazma, Dantego, Goethego i Komeniusza, no bo co można mieć przeciwko nim, zwłaszcza że się tak mało wie o ich poglądach. Ciekawe też, że Garibaldiemu dostaje się więcej razów niż niewymienionemu z nazwiska Putinowi. Apel podpisało 30 „czołowych intelektualistów" z 22 krajów, w tym z trzech nieeuropejskich, więc wygląda na to, że 25 krajów Europy nie ma intelektualistów godnych etykiety wybitnych. Z Polski podpisali ten apel Anne Applebaum, Adam Zagajewski – i oczywiście Adam Michnik.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W drugiej połowie stycznia wydrukowano w różnych gazetach europejskich apel 30 „czołowych intelektualistów". W brytyjskim „Guardianie" tytuł brzmiał „Fight for Europe – or the wreckers will destroy it" i towarzyszyło mu duże kolorowe zdjęcie z ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, na którym widać biało-czerwone sztandary i duży transparent z fragmentem hasła „Śmierć wrogom ojczyzny". Zdjęcie nosiło podpis „Polish nationalists march in November 2017". W „Gazecie Wyborczej" znalazłam tylko streszczenie tego apelu, ale za to dano mu dwa tytuły: „Walczmy o Europę, bo zostaną z niej zgliszcza" i „Walczmy o Europę, bo nam ją zniszczą", z których żaden nie był właściwym tłumaczeniem. Ilustracją było zdjęcie karykatur Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána niesionych podczas karnawałowej parady w Duesseldorfie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków