Żydzi i Polacy tworzą narody wyjątkowe, bo tylko oni mają poczucie, że druga wojna światowa jeszcze się nie zakończyła. Tylko oni nadal cierpią na kompleks ofiary tamtej wojny i tylko oni odczuwają ból z powodu niezrozumienia świata. A ból to specyficzny, bo zaprawiony mesjanizmem. Nieważne czy z Bogiem, czy też bez Niego, zawsze jest to mesjanizm czystej wody.
3 sierpnia 1942 r., apogeum Wielkiej Akcji, na skutek której ćwierć miliona warszawskich Żydów zginęło w komorach gazowych Treblinki. Ulica Nowolipki jest już pusta, ale jej bruk i rozpalone słońcem ściany odbijają odgłosy krzyków i strzałów w sąsiedztwie. W piwnicy szkoły imienia Bera Borochowa jej dwaj przedwojenni uczniowie, 17-letni Nachum Grzywacz i dwa lata odeń starszy Dawid Graber, pospiesznie zakopują dziesięć skrzyń z dokumentami, pamięć warszawskiego getta. Zanim je zakopią, kreślą na kartkach i wkładają do jednej ze skrzynek własne testamenty.