Piast powinien był to zrobić już w środę w meczu z Pogonią. W Szczecinie piłkarze Waldemara Fornalika dwukrotnie trafili w poprzeczkę, a w doliczonym czasie gry Tom Hateley biegł z piłką z okolic własnego pola karnego sam na bramkę Jakuba Bursztyna, ale został niemal dogoniony, stracił rytm biegu i się przewrócił.
Na usprawiedliwienie Anglika należy dodać, że po 96 minutach gry w przedostatnim meczu sezonu mógł być zmęczony. Aczkolwiek jego ojciec – Mark, środkowy napastnik reprezentacji Anglii na przełomie lat 80. i 90., gracz Milanu czy Monaco – taką okazję wykorzystałby pewnie z zamkniętymi oczami.
Po raz pierwszy w rundzie finałowej Piast nie wygrał spotkania – wciąż pozostaje jednak bez porażki i losy tytułu mistrzowskiego piłkarze Fornalika mają we własnych rękach. W niedzielę muszą wygrać z Lechem Poznań w Gliwicach i wtedy, nie oglądając się na wyniki w pozostałych meczach, zdobędą pierwsze od 30 lat mistrzostwo dla Górnego Śląska. W niecodziennej sytuacji znaleźli się piłkarze Lecha, którzy mogą okazać się języczkiem u wagi. Jeśli pokonają Piasta, a swój mecz – z Zagłębiem Lubin u siebie – wygra Legia, to tytuł pozostanie w Warszawie. Oczy wszystkich będą skierowane na piłkarzy Dariusza Żurawia, który w czwartek podpisał dwuletni kontrakt z Lechem. Czytając media społecznościowe, łatwo się przekonać, że część kibiców niegrającego już o nic i kończącego fatalny sezon Lecha, niekoniecznie oczekuje podjęcia w Gliwicach walki. Byle tylko największy rywal – Legia – nie sięgnął po kolejny tytuł.
Piast jest pierwszy w tabeli, w rundzie finałowej wygrał pięć spotkań. W sezonie zasadniczym, w lutym, rozgromił Lecha u siebie aż 4:0. Piast zdobył więcej bramek od Kolejorza, mniej stracił, jest w tym sezonie pod każdym względem lepszy. Tymczasem jeśli Lech przegra, i tak znajdą się poszukiwacze spisków, którzy będą święcie przekonani, że Lech nie zagrał uczciwie. Jeśli zaś piłkarze Dariusza Żurawia podejdą do sprawy poważnie i mimo wszystko uda im się w Gliwicach wygrać, narażą się na gniew kibiców. A w Polsce niestety to poważna sprawa.
Tak czy inaczej Piast jest najbliżej mistrzostwa. To wzór dla Polonii Warszawa, ŁKS Łódź czy innych upadłych klubów, które odradzały się w niższych ligach. Ten niegdyś dwukrotny finalista Pucharu Polski od końca lat 80. upadał. Sekcja piłkarska klubu z Gliwic de facto nie istniała – w jej ramach funkcjonowała drużyna juniorów i dwa, niepełne, zespoły trampkarzy.