W nadchodzącej rundzie ekstraklasy, powracającej po dwumiesięcznej przerwie, gra toczyć się będzie nie tylko o – tradycyjne – drużynowe laury, jak mistrzostwo czy udział w eliminacjach europejskich pucharów, albo o uniknięcie spadku. Oczywiście to wciąż rywalizacja o tytuł będzie najbardziej przyciągać uwagę kibiców na stadionach i przed telewizorami. Ale równolegle będzie toczyła się też inna rozgrywka, całkowicie indywidualna: o znalezienie się w wąskim gronie 23 polskich piłkarzy, których selekcjoner Adam Nawałka weźmie na tegoroczne mistrzostwa Europy we Francji.
A trener nie ogranicza się do zawodników grających za granicą. Stawia na piłkarzy z polskiej ligi często i chętnie. U poprzednich selekcjonerów odgrywali oni zazwyczaj role statystów. Tymczasem w historycznym zwycięstwie nad Niemcami (2:0 w październiku 2014 roku) w podstawowym składzie wyszło ich co prawda tylko dwóch – Jakub Wawrzyniak z Lechii Gdańsk i Tomasz Jodłowiec z Legii Warszawa – ale przecież z ławki wszedł jeszcze Sebastian Mila, który strzelił decydującego gola. W spotkaniu kończącym eliminacje – 2:1 z Irlandią – w podstawowym składzie wyszło czterech ligowców (Michał Pazdan, Jakub Wawrzyniak, Karol Linetty, Krzysztof Mączyński), a piąty – Sławomir Peszko – pojawił się na boisku w trakcie meczu.
Franciszek Smuda na Euro 2012 zabrał sześciu zawodników z ekstraklasy; w turnieju finałowym udział wziął tylko jeden z nich – Rafał Murawski, wówczas zawodnik Lecha Poznań. Paweł Janas na mundial do Niemiec w 2006 roku zaprosił również sześciu przedstawicieli naszej ligi, a jednego więcej wziął Jerzy Engel w 2002 roku do Korei Południowej. Ostatnim selekcjonerem, który równie chętnie jak Nawałka korzystał z piłkarzy ekstraklasy, był Leo Beenhakker. W kadrze na Euro 2008 było aż dziesięciu zawodników na co dzień grających w kraju.
Nawałka i jego sztab mają zasadę, że w każdej kolejce ligowej starają się być przynajmniej na trzech meczach. Pozostałe oczywiście analizują dokładnie na podstawie zapisu wideo. Kadrowicze podkreślają, że selekcjoner oraz jego współpracownicy przez cały czas dają piłkarzom do zrozumienia, iż są ściśle monitorowani. Wawrzyniak w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przed jesiennymi meczami reprezentacji podkreślał, że uwagi trenera i jego ludzi nie ujdzie żadne złe zagranie, żaden błąd. Że piłkarze mają świadomość, iż są pod ciągłą obserwacją, o czym przypominają regularne telefony i esemesy od sztabu szkoleniowego.
Najwięcej reprezentantów jesienią miała dołująca w lidze i notorycznie rozczarowująca Lechia Gdańsk. Wiosną układ sił się jednak nieco zmieni i to warszawska Legia będzie klubem pod specjalną obserwacją ludzi Nawałki. Z Gdańska do Warszawy wrócił regularnie powoływany przez selekcjonera Ariel Borysiuk i według informacji płynących z Łazienkowskiej jest on jednym z głównych wygranych okresu przygotowawczego. Borysiuk powinien mieć w zespole Stanisława Czerczesowa pewne miejsce w podstawowej jedenastce.