Po kilku miesiącach spędzonych na trybunach w Neapolu życie Milika nabrało ekspresowego tempa. W czwartek wieczorem podpisał kontrakt z Olympique, w piątek odbył pierwszy trening, a w sobotę zadebiutował w wyjazdowym meczu z Monaco (porażka 1:3). Zagrał dłużej, niż można było przypuszczać (ponad pół godziny), co potwierdza, że w klubie wiążą z nim duże nadzieje.
Zmienił Dario Benedetto. To z nim ma walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce. W ubiegłym sezonie, zakończonym po 28 kolejkach przez pandemię koronawirusa, 30-letni Argentyńczyk strzelił 11 goli, a w obecnym w 19 meczach uzbierał tylko cztery trafienia. W sobotę jedyną bramkę dla Marsylii zdobył serbski skrzydłowy Nemanja Radonjić.
Arystokrata na ławce
Milik ma być lekiem na nieskuteczność drużyny, ale już spotkanie z Monaco pokazało, że pozbawiony wsparcia, nie będzie w stanie zbawić Olympique. Musiał walczyć sam, koledzy nie stwarzali mu okazji, choć kreatywnych pomocników w zespole nie brakuje. Na skrzydłach grają doświadczeni reprezentanci Francji Dimitri Payet i Florian Thauvin, a w środku pola wypożyczony z Bayernu 21-letni Michael Cuisance. – Arkowi trzeba dać trochę czasu. Jego obecność nam pomogła, jest aktywny i dynamiczny, ale musi dostawać więcej piłek – uważa trener Andre Villas-Boas, nad którym zbierają się czarne chmury. Pochodzący z bogatej arystokratycznej rodziny Portugalczyk podążał śladami swojego mistrza Jose Mourinho. Z Porto wygrał w 2011 roku Ligę Europy, ale z Chelsea wyleciał z hukiem, skłócony z największymi gwiazdami. Lepiej wiodło mu się w Tottenhamie, jednak po pierwszym udanym sezonie w kolejnym nie uniknął zwolnienia. Wyjechał do Rosji (Zenit Sankt Petersburg), a potem do Chin (Szanghaj SIPG), aż wreszcie zrobił sobie prawie dwuletnią przerwę, w trakcie której wystartował m.in. w Rajdzie Dakar.
Oferta z Marsylii miała być jego powrotem do wielkiego futbolu. Wicemistrzostwo Francji, choć wywalczone w niepełnym sezonie, dawało nadzieję, że kariera Villasa-Boasa wychodzi na prostą. Katastrofą okazał się jednak występ drużyny w Champions League w grupie z Manchesterem City, Porto i Olympiakosem (pięć porażek i jedno zwycięstwo).
Na krajowym podwórku w ostatnich ośmiu meczach Olympique zdobył tylko pięć punktów i coraz głośniej mówi się, że posada Villasa-Boasa wisi na włosku. Według dziennika „AS" mógłby go zastąpić Ernesto Valverde, bezrobotny od roku po zwolnieniu z Barcelony.