Biało-Czerwoni prowadzili z Oranje po golu Kamila Jóźwiaka. Nie minęło kilka chwil, a słupek bramki rywali obił jeszcze Przemysław Płacheta. Później kontrolę nad meczem przejęli Holendrzy, atakowali frontalnie, ale do pokonania Łukasza Fabiańskiego potrzebowali „miękkiego” rzutu karnego i rożnego, po którym piłka odbiła się od pleców Krzysztofa Piątka.

- Mieliśmy trochę szczęścia, ale w pierwszej połówce powinniśmy wyjść na prowadzenie 2:0 - nie kryje Brzęczek w rozmowie z reporterem Telewizji Polskiej. - Realizowaliśmy nasze założenia. Wychodziliśmy dobrymi akcjami, zwłaszcza skrzydłami, wykorzystując szybkość Płachety oraz Jóźwiaka. Porażka po golach ze stałych fragmentów gry trochę boli. Dla młodych zawodników to jednak kolejne doświadczenie, bo z takim przeciwnikiem w każdym momencie trzeba uważać.

Polacy zakończyli rywalizację w grupie Ligi Narodów na trzecim miejscu. Biało-Czerwoni w sześciu meczach zdobyli siedem punktów. - Cel, czyli utrzymanie, osiągnęliśmy. Zawodnicy mają też jednak świadomość, ile pracy przed nami - podkreśla selekcjoner.

Nasz zespół wróci do gry w przyszłym roku. Biało-Czerwoni pod koniec marca rozegrają trzy mecze eliminacji mistrzostw świata w Katarze (2022). Rywali nasz zespół pozna 7 grudnia, podczas losowania w Zurychu. - Nie mamy już czasu na eksperymenty i popełnianie błędów - mówi Brzęczek. - Przed nami w przyszłym roku mocny start, bo zagramy po czterech miesiącach bez spotkania czy treningu. A później czekają nas mistrzostwa Europy.