Niedawno powiedziałem w jednym z wywiadów, że obecnie najlepszy bramkarz na świecie był moim zmiennikiem w Romie (Alisson Becker, obecnie zawodnik Liverpoolu – przyp. red.), a najlepszy bramkarz w historii jest teraz moim rezerwowym w Juventusie. Konsekwencje tego są takie, że widocznie muszę być i najlepszy na świecie i najlepszy w historii (śmiech). A tak poważnie to dodatkowy rok z Gigim Buffonem, uczenia się od niego, jest niesamowitą sprawą. To nie tylko dobry ruch da Juventusu, ale również dla mnie. Nawet grając w meczach takiego doświadczenia nie zdobędziesz. Mam unikatową okazję na co dzień współżyć, dyskutować, wspólnie ćwiczyć z jednym z najlepszych bramkarzy w historii tego sportu. Żadne pieniądze tego nie kupią.
Wasza relacja się zmieniła wraz ze zmianą konfiguracji?
Nie, zapewne też dlatego, że ja nie byłem nieprzyjemny, gdy siedziałem na ławce, więc teraz Gigi nie jest nieprzyjemny, gdy to on jest tym drugim. Żaden z nas nie kopał pod drugim dołków. Dobre relacje mieliśmy też gdy Gigi był w Paryżu.
Nie ma pan poczucia, że w Turynie zbudowano zespół, który już od marca będzie mógł się skupić na godnym fetowaniu końca kariery Buffona, bo wszystko już będzie jasne?
Byłby miło. Myślicie, że wygrywanie się nudzi? Głód zwycięstw jest taki sam gdy walczy się o pierwsze i dziewiąte mistrzostwo. Nie narzekałbym gdyby liga w tym sezonie skończyła się tak, jak w poprzednim. Ale myślę, że będzie trudniej. Dystans między nami a Napoli i Interem jest niewielki.
A co to będzie oznaczało jeśli Łukasz Fabiański posadzi tego najlepszego w historii na ławce?