Polska - Czechy: Czekając na przełamanie

Jerzy Brzęczek jako selekcjoner jeszcze nie wygrał meczu. W czwartek w Gdańsku towarzyskie spotkanie z Czechami.

Publikacja: 14.11.2018 17:56

Polska - Czechy: Czekając na przełamanie

Foto: PGE Narodowy/ Adam Chełstowski

Takich problemów Brzęczek nie przewidywał prawdopodobnie nawet w najczarniejszych snach. W meczu z Czechami będzie musiał zestawić środek obrony z zawodników, którzy wcześniej razem na boisku przebywali epizodycznie. Wszystko przez kontuzję Kamila Glika.

Przez ostatnie lata środek obrony reprezentacji to była para Glik–Michał Pazdan. Ten drugi nie został jeszcze ani razu powołany przez Brzęczka. 31-letni zawodnik od początku tego sezonu ma problemy z regularną grą. Najpierw przyplątała mu się kontuzja, a po przyjściu do Legii Ricardo Sa Pinto coraz rzadziej zaczął się pojawiać na boisku. W lidze u Portugalczyka wystąpił tylko raz – do tego doszły dwa spotkania w Pucharze Polski. I faktycznie Pazdan w tej chwili zwyczajnie na powołanie do reprezentacji nie zasługuje.

Za kadencji Adama Nawałki przypadki, by w składzie nie pojawił się żaden z tego żelaznego duetu, można policzyć na palcach jednej ręki. Zdarzyło się to tylko dwukrotnie: niemal równo rok temu, gdy we Wrocławiu reprezentacja przegrała z Meksykiem 0:1, a selekcjoner eksperymentował z ustawieniem z trójką stoperów i na boisko wybiegli Sławomir Jach, Thiago Cionek oraz Artur Jędrzejczyk, oraz cztery lata temu, gdy w nieco zapomnianym meczu w Hamburgu z grającymi w rezerwowym składzie Niemcami padł remis 0:0. Wówczas środek obrony zestawiony został z Łukasza Szukały i Cionka.

Teraz Brzęczek będzie musiał coś wymyślić. O ile spotkanie z Czechami nikomu snu z powiek nie spędza, o tyle mecz z Portugalią we wtorek może decydować o rozstawieniu przed grudniowym losowaniem eliminacji mistrzostw Europy 2020. Na tę chwilę biało-czerwoni wciąż są w pierwszym koszyku, ale w razie porażki w Guimaraes, a także przy złym układzie wyników innych meczów Ligi Narodów mogą się znaleźć w drugim koszyku.

Wciąż nierozwiązana jest kwestia obsady lewej strony defensywy. Maciej Rybus wrócił już do składu Lokomitiwu Moskwa, ale gdy selekcjoner wysyłał powołania, wydawało się, że były zawodnik Legii nie wyzdrowieje na czas. Poza kadrą meczową Atalanty Bergamo od kilku tygodni znajduje się Arkadiusz Reca, więc tym razem trener nie mógł zaprosić go do reprezentacji. Rafał Pietrzak z Wisły Kraków i debiutant Hubert Matynia z Pogoni Szczecin zbawcami się raczej nie okażą. Chociaż nie można wykluczyć, że wobec drobnego urazu Jędrzejczyka i problemów z obsadą tej pozycji w meczu z Czechami któregoś z nich kibice zobaczą.

Brzęczek zaczął obiecująco – od remisu z Włochami na wyjeździe, ale im dalej w las, tym było gorzej. Październikowe porażki z Portugalią (2:3) i Włochami (0:1) przelały czarę goryczy. Można było przeczytać rozważania, czy Zbigniew Boniek nie postawił na złego konia i czy na pewno trener dotrwa do eliminacji Euro. Histeria medialna była niewspółmierna z tym, co się rzeczywiście działo z kadrą.

Selekcjiner źle ocenił potencjał swoich zawodników i spróbował nowego ustawienia taktycznego bez skrzydłowych. Sam jednak przyznał, że był to błąd, i już dziś wiadomo, że zarówno w czwartek, jak i w przyszły wtorek jego drużyna wróci do systemu 4-2-3-1.

Kibice liczą na przełamanie Roberta Lewandowskiego, który w kadrze nie zdobył gola od czerwca. To jego najgorsza seria od lat. Ale pamiętajmy, że Nawałka pierwszy poważny mecz w roli selekcjonera (nie licząc spotkań w ligowym składzie) wygrał dopiero w piątym podejściu – również w Gdańsku (2:1 z Litwą). Brzęczek ma nadzieję na powtórkę z historii.

Polska – Czechy 18.00 (transmisja TVP1, TVP Sport i Polsat Sport)

Takich problemów Brzęczek nie przewidywał prawdopodobnie nawet w najczarniejszych snach. W meczu z Czechami będzie musiał zestawić środek obrony z zawodników, którzy wcześniej razem na boisku przebywali epizodycznie. Wszystko przez kontuzję Kamila Glika.

Przez ostatnie lata środek obrony reprezentacji to była para Glik–Michał Pazdan. Ten drugi nie został jeszcze ani razu powołany przez Brzęczka. 31-letni zawodnik od początku tego sezonu ma problemy z regularną grą. Najpierw przyplątała mu się kontuzja, a po przyjściu do Legii Ricardo Sa Pinto coraz rzadziej zaczął się pojawiać na boisku. W lidze u Portugalczyka wystąpił tylko raz – do tego doszły dwa spotkania w Pucharze Polski. I faktycznie Pazdan w tej chwili zwyczajnie na powołanie do reprezentacji nie zasługuje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Kylian Mbappe po siedmiu latach żegna się z Paryżem. Transfer do Realu coraz bliżej
Piłka nożna
Poznaliśmy finalistów. Kto zagra o puchary Ligi Europy i Ligi Konferencji?
Piłka nożna
Trzy minuty szaleństwa. Echa meczu Bayern-Real
Piłka nożna
Real - Bayern. Czy Szymon Marciniak popełnił błąd? Były sędzia Marcin Borski wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Piłka nożna
Maciej Rybus uczcił w Rosji Dzień Zwycięstwa. Były reprezentant pojawił się z symbolem wojskowym