Jest piękny. Jest niezniszczalny. Jest rzadki i trudny do znalezienia. Jest drogi. I jest najwspanialszą lokatą finansową, jaka istnieje. Jeśli wierzyć archeologom, to ludzie przetrzymują złoto jako najcenniejszą część swego majątku od czasów paleolitu, a jako pieniądza używają go od niemal 3 tysięcy lat. I nic dziwnego, bo nie ma innej inwestycji finansowej charakteryzującej się równie trwałą wartością. Obecna cena złota wynosi 1500 USD za uncję (czyli 50 mln USD za tonę).
Jeśli używać dzisiejszej wartości dolara, to za czasów Kazimierza Wielkiego złoto kosztowało ok. 1700 USD za uncję. Po odkryciu wielkich zasobów kruszców w podbitej przez Hiszpanów Ameryce cena złota spadła do ok. 600 USD i na takim mniej więcej poziomie utrzymywała się przez następne 300 lat.
W XIX wieku wynosiła ok. 900 USD i była niemal niezmienna. I dopiero w ciągu ostatnich 100 lat zaczęła podlegać sporym wahaniom, wywołanym przez wojny, kryzysy i fale spekulacji. A mimo to, na tle innych aktywów finansowych, jego wartość pozostaje zdumiewająco stabilna.
W ostatnim czasie NBP ogłosił, że dokonał sporych zakupów złota, podwajając w ciągu ostatnich dwóch lat swoje rezerwy kruszcu (do 230 ton, czyli odpowiednika 11 mld USD, a więc 9 proc. całości rezerw walutowych). Daleko nam oczywiście do największych posiadaczy złota (USA mają 8 tys. ton, Niemcy 3 tys., Rosja 2 tys., a Szwajcaria 1 tys.), ale tak czy owak 230 ton to ilość znacząca.
Z długookresowego punktu widzenia większy udział złota w rezerwach daje większe bezpieczeństwo finansowe kraju. Z krótkookresowego zaś wybór momentu zakupu wydawał się niezły: w zeszłym roku cena złota była o 20 proc. niższa niż obecnie. Jeśli nadeszłaby nowa fala finansowych niepokojów, złoto pewnie jeszcze silniej by zdrożało. Ale oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że na zakupie nie stracimy – w końcu zdarzało się już, że po okresach kryzysowych spekulacji cena złota spadała nawet o połowę (tak stało się między rokiem 1980 a 2000).