Niemiecka gospodarka zaczyna zostawać w tyle

Wraz ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego szybko zbliża się dzień sądu dla decydentów w niemieckiej polityce gospodarczej.

Publikacja: 13.06.2019 21:00

Niemiecka gospodarka zaczyna zostawać w tyle

Foto: Pixabay

Niemiecka gospodarka rozwija się coraz wolniej. Nawet w grupie krajów będących członkami strefy euro, które w końcu nie błyszczą pod tym względem, Niemcy pod względem wzrostu PKB osuwają się w latach 2018–2019 coraz niżej i już tylko nieznacznie wyprzedzają Włochy. Gospodarka francuska, często niepotrzebnie lekceważona przez Niemców, jak też zmagająca się ze skutkami brexitu brytyjska, rozwijają się szybciej niż niemiecka, choć różnica jest nieznaczna.

Jak dotąd spowolnienie wzrostu niemieckiej gospodarki nie przebiło się do debaty publicznej w tym kraju, głównie za sprawą uspokajających danych z rynku pracy i niskiego poziomu bezrobocia. Wiele miejsc pracy tworzonych jest zwłaszcza w sektorze usług, który kwitnie za sprawą wydatków konsumenckich. Jest jednak tylko kwestią czasu, kiedy spowolnienie w branży wytwórczej, trwające prawie od roku, zacznie wywierać negatywny wpływ na inne gałęzie gospodarki.

Amerykańsko-chińska wojna handlowa

W niemieckich producentów dóbr uderzyło spowolnienie, a ostatnio nawet regres w światowym handlu. Brak dynamiki w obrotach handlowych ma różne przyczyny, wśród których na pierwszy plan wybija się wojna celno-handlowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami.

Same Niemcy robią jednak niewiele, by usprawnić działanie światowego handlu. Powinny zatem podwoić wysiłki, by podnieść wewnętrzną dynamikę swojej gospodarki poprzez inwestycje i innowacje. Niestety, ten obszar aktywności gospodarczej leży odłogiem od lat. W rezultacie Niemcy tracą na atrakcyjności jako miejsce lokalizacji inwestycji, a ucieczka kapitału przybiera coraz bardziej na sile.

Wynika to z kilku czynników. Od 2017 roku niemal nie rośnie osławiona niemiecka wydajność pracy, podczas gdy płace i pozapłacowe koszty pracy rosną szybciej niż w innych krajach europejskich. W sektorze wytwórczym poziom płac od dawna już jest bardzo wysoki jak na międzynarodowe standardy. Dotyczy to również poziomu opodatkowania.

Po reformach podatkowych przeprowadzonych w innych krajach Niemcy ponownie znalazły się w gronie tych państw wysoko uprzemysłowionych, które mają najwyższe podatki korporacyjne i obciążenia podatkowe nakładane na niskie i średnie dochody. Także bardzo wysokie średnie ceny energii sprawiają, że firmy przemysłowe uciekają z Niemiec.

Ta triada wysokich płac, wysokich podatków i wysokich cen energii nie byłaby powodem do niepokoju, gdyby firmy działające w Niemczech mogły polegać na najwyższej jakości infrastrukturze i wysoko wykwalifikowanej sile roboczej, które usprawiedliwiałyby te wysokie podatki i koszty prowadzenia biznesu. Jednak te tradycyjne atuty niemieckiej gospodarki słabną od dziesięcioleci.

Połowiczne rozwiązania nie działają

Potrzeba odważnych rozwiązań politycznych, by poprawić sytuację, w jakiej znalazł się sektor biznesowy. A jednak, mimo wszystkich nawarstwiających się problemów i obaw, które są coraz bardziej widoczne w danych o handlu i inwestycjach, niemieccy decydenci jak ognia unikają dotykania „starych" i niepopularnych kwestii, takich jak podatki czy pozapłacowe koszty pracy.

Każda poważna reforma podatkowa, która mogłaby przynieść korzystne rezultaty, jest od razu odrzucana z powodu rzekomego braku środków. Jest to tym bardziej zaskakujące, że dochody podatkowe wzrosły do rekordowego poziomu, a wydatki na konsumpcję publiczną także mają się dobrze. Jednocześnie od dawna obiecywane zniesienie tymczasowego podatku „solidarnościowego", wprowadzonego swego czasu, by sfinansować integrację gospodarczą dawnych Niemiec Wschodnich z Republiką Federalną, jest wciąż odkładane na półkę.

Ujmując rzecz najprościej: dodatkowe wydatki publiczne wydają się bardziej atrakcyjne z politycznego punktu widzenia. Najważniejsze decyzje wydatkowe podjęte od czasu sformowania nowego rządu federalnego w 2018 roku dotyczą dalszego wzrostu emerytur, rozszerzenia zasiłków rodzinnych i wielkiego wsparcia strukturalnego dla regionów dotkniętych odchodzeniem od energetyki węglowej. Cokolwiek by myśleć o tych wyborach, jeden fakt jest bezsprzeczny: takie wydatki nie wzmacniają przyszłego potencjału wzrostowego, mimo że jest on pilnie potrzebny, by wesprzeć państwo opiekuńcze w przyszłości.

Podsumowując, mimo że wielu niemieckich polityków nie chce tego przyjąć do wiadomości, polityka prowzrostowa musi pilnie zmierzyć się z twardymi faktami, które pogarszają warunki funkcjonowania biznesu. Tłum. TK

Michael Heise jest głównym ekonomistą Allianz SE w Monachium

Niemiecka gospodarka rozwija się coraz wolniej. Nawet w grupie krajów będących członkami strefy euro, które w końcu nie błyszczą pod tym względem, Niemcy pod względem wzrostu PKB osuwają się w latach 2018–2019 coraz niżej i już tylko nieznacznie wyprzedzają Włochy. Gospodarka francuska, często niepotrzebnie lekceważona przez Niemców, jak też zmagająca się ze skutkami brexitu brytyjska, rozwijają się szybciej niż niemiecka, choć różnica jest nieznaczna.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację