Od kilku tygodni Brytyjczycy dołączyli do grona 11 państw Unii Europejskiej, które wypowiedziały wojnę niezdrowej żywności oraz zawartemu w niej, w dużych ilościach, cukrowi. Nowe przepisy to nie zaskoczenie – rząd zapowiadał wprowadzenie takiego rozwiązania od dwóch lat i słowa dotrzymał.
Brytyjskim politykom przyświecały dwa prozdrowotne cele – walka z otyłością społeczeństwa oraz z plagą próchnicy wśród dzieci. W 2016 r. jeden z brytyjskich polityków, George Osborne, zapowiadając wprowadzenie nowego obciążenia, powiedział, że pięciolatki co roku konsumują równowartość swojej wagi w cukrze. – Nie jestem gotów spojrzeć wstecz na mój czas spędzony w tym parlamencie, wykonując tę pracę, i powiedzieć pokoleniu moich dzieci: Przykro mi, wiedzieliśmy, że jest problem ze słodkimi napojami, wiedzieliśmy, że to powoduje choroby, ale stchórzyliśmy – powiedział.
To prawda, bo statystyki Brytyjczyków są zatrważające. W 2017 r. ponad 60 tysięcy dzieci przeszło zabiegi ekstrakcji dentystycznej z powodu zaawansowanej próchnicy. Co szczególnie alarmujące, dentyści w Wielkiej Brytanii przeprowadzili aż 9 tysięcy takich zabiegów na grupie dzieci w wieku do czterech lat. Prezes stowarzyszenia British Society for Paediatric Dentistry Claire Stevens stwierdził, że zabiegi dentystyczne można by zredukować do minimum, gdyby tylko rodzice dbali o to, by dzieci na co dzień spożywały mniej słodyczy i regularnie myły zęby pastą z fluorem.
Niestety, dzieci same nie zmienią swoich nawyków żywieniowych, a Wielka Brytania, często nazywana najbardziej otyłym narodem Europy, nie daje dobrego przykładu najmłodszym. Szacuje się, że ponad 33 proc. Brytyjczyków w wieku 20 lat ma nadwagę lub jest już otyłych. Jak poinformowało BBC News, otyłość i nadwaga są już drugą najczęstszą przyczyną nowotworów. W Wielkiej Brytanii na te czynniki ryzyka przypada 6,3 proc. zachorowań onkologicznych, czyli prawie o 1 punkt procentowy więcej niż w 2011 r.
Jak wyjaśnił Robert Jenrick z Ministerstwa Skarbu, brytyjski rząd, zapowiadając nowy podatek już w 2015 r., chciał „przekonać przedsiębiorców, by zmienili swoje receptury i ograniczyli ilość cukru w napojach", i to w dużym stopniu udało się.