Damski boks

Co jakiś czas uporczywie chodzę do księgarni i coraz częściej wychodzę z pustymi rękami. I to nie dlatego, że książki – jak to się mówiło – wyszły. Nie, książki są. Prawie wszystkie napisane przez panie.

Publikacja: 12.05.2019 21:00

Damski boks

Foto: Adobe Stock

Być może tylko panie piszą książki, bo tylko kobiety je czytają. Przyczyny tego mogą być dwie. Albo kobiety piszą, bo faceci książki nie tkną, albo wręcz przeciwnie: mężczyźni nie czytają książek napisanych przez kobiety. Trudno rozsądzić, ale zauważyć wypada, że książki pisane przez panie są takie jakby trochę inne. Po prostu One mają zupełnie inną wrażliwość, niż Oni.

Mężczyźni potrzebują książek, które spowodują, że zabulgocze im testosteron. Bohater ma lecieć black hawkiem wirnikiem do dołu, walcząc w kabinie z wściekłym nożownikiem i mając za broń tylko pestkę od czereśni. Żeby w finale uratować Miss Universe przykutą do skały w Rio de Janeiro. Czyli papierowa wersja strzelanki komputerowej, albo „Pan Samochodzik" dla dorosłych. Literatura taka zawiera minimalną dawkę wrażliwości i właściwie żaden wsad wartości literackich. Dlatego książki te nigdy nie znajdą się na żadnej liście pretendentów do prestiżowych nagród. I dokładnie z tego samego powodu ci mężczyźni je przeczytają. Bo dla nich to nie jest nudne. Chcą, żeby książka rozpaliła ich emocje.

Tymczasem oferuje im się obsypane nagrodami powieści, jak to jedna dziewczyna siedzi na peronie przez 300 stron i zastanawia się, czy wyznać siostrze, która być może nie jest jej siostrą, że zamierza rzucić chłopaka, który został emigrantem i ma chore płuca. Tego normalny facet nie tknie, choćby na skrzydełku książki był portret autorki nago. Tak samo reaguje na popaprane skandynawskie kryminały, gdzie zgubiony w śnieżycy nietrzeźwy detektyw rozpacza, że żona odeszła, a samochód się zepsuł. Męski czytelnik ma te same rozterki, tylko własne.

A panie taki kryminał łykną. I jeszcze rzucą się na następne części. Wobec tej postawy krajowe kryminały piszą damy literatury, bo ta skandynawska zadymka je kręci, a stamtąd już niedaleko do tej ławeczki na peronie i strumienia wrażliwości. Natomiast finałowa bójka z mordercą – niekoniecznie. Jak faceci się piorą to może kręci panie w realu, ale nie w literaturze. Tu feministki literackie zasłonią się Agathą Christie. Zgoda, ale Agatha to był facet. I to bez wątpienia z większymi cojones niż Conan Doyle.

W rezultacie dżentelmeni w księgarni czytają jedną, najwyżej dwie strony z oferowanych na rynku hitów miesiąca i odkładają na regał, na wszelki wypadek wycierając ślady linii papilarnych, bo to może był kryminał. I myślą czasami w duchu, czy tych wszystkich dzieł nie odesłać do Gdańska, żeby je spalili.

Krzysztof Jaroszyński, aktor, satyryk

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację