Marek Dobrowolski: Trybunał UE i jego rozszerzająca wykładnia

Zakres kompetencji przyznanych UE jest tym newralgicznym stykiem pomiędzy organizacją międzynarodową, jaką nadal jeszcze jest UE, a państwami, które tworzą tę organizację.

Publikacja: 24.03.2021 06:22

TSUE

TSUE

Foto: Adobe Stock

Trybunał Sprawiedliwości UE na skutek pytania prejudycjalnego NSA wydał 2 marca 2021 r. kolejny już wyrok dotyczący reform polskiego systemu sądownictwa (ECU:EU:C:2021:153). Jego znaczenie poważnie wykracza jednak poza polskie spory o kształt władzy sądowniczej. Może on bowiem stanowić istotny element kształtujących się ewolucyjnie nowych relacji między organizacją międzynarodową, jaką jest UE, a jej założycielami – państwami członkowskimi. W tym sensie ma on charakter ustrojowy.

Czytaj także:

TSUE: ustawa o KRS może naruszać prawo Unii

Ważny problem

Zgodnie ze stanowiskiem prokuratora generalnego problematyka dotycząca środków zaskarżenia w ramach procedur powoływania sędziów stanowi dziedzinę należącą do wyłącznej kompetencji państw członkowskich i pozostaje poza zakresem stosowania prawa Unii i nie jest objęta właściwością Trybunału. W odpowiedzi TSUE wskazał, iż wysuwane przez prokuratora generalnego zastrzeżenia dotyczą w istocie samego zakresu przepisów prawa Unii, a tym samym wykładni tych przepisów. Taka wykładnia należy zaś w sposób oczywisty do właściwości Trybunału (teza 69). Dodatkowo TSUE stwierdził, że zasada pierwszeństwa prawa Unii wymaga od sądu pytającego odstąpienia od zastosowania zmian w krajowym porządku prawnym niezależnie od tego, czy mają one charakter ustawowy, czy konstytucyjny (teza 150, 169).

Przywołana teza o wyłącznej kompetencji Trybunału do dokonywania wykładni przepisów traktatowych nie podlega dyskusji. Jednak w przypadku zarzutu podniesionego przez prokuratora generalnego sprawa jest nieco bardziej złożona, czego TSUE nie dostrzega. Dotyczy ona bowiem samego rdzenia procesów integracyjnych, mianowicie – wyznaczającej granice kompetencji UE – zasady przyznania. Inaczej mówiąc, UE może działać wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez Państwa Członkowskie (art. 5 ust. 1 i 2 TUE). Jest to jeden z kilku elementów przesądzających o kwalifikacji UE jako specyficznej, ale jednak organizacji międzynarodowej. Z tego powodu podjęte zagadnienie nie wydaje się tak proste, jak zdaje się wskazywać TSUE (teza 69). Zakres kompetencji przyznanych UE jest tym newralgicznym stykiem pomiędzy organizacją międzynarodową, jaką nadal jeszcze jest UE, a państwami, które tworzą tę organizację. Z tej racji może dochodzić do napięć w sposobie odczytywania postanowień traktatowych kształtujących kompetencje UE. W tym zakresie również zasada pierwszeństwa stosowania prawa UE nabiera specyficznego charakteru. Po prostu państwa członkowskie nadal są mocodawcami UE. Ponadto trzeba przypomnieć, że zasada pierwszeństwa może znajdować zastosowanie wyłącznie w obszarze „spraw przyznanych", a właśnie o ustalenie zakresu tych spraw toczy się spór.

Przekazanie spraw

Z perspektywy polskiej opisywane zjawisko jest dodatkowo wyeksponowane poprzez rozwiązania konstytucyjne. Na podstawie art. 90 ust. 1 Rzeczpospolita Polska przekazała UE kompetencje organów władzy państwowej „w niektórych sprawach". Tym samym zakres przekazanych UE w traktatach integracyjnych kompetencji jest zagadnieniem par excellence konstytucyjnym. Oznacza to w szczególności, że konstytucyjność traktatów jako umów międzynarodowych może być badana przez TK. Badanie to może dotyczyć również oceny zakresu kompetencji przekazanych. W efekcie rozstrzygnięcie tego, czy dana kompetencja została przekazana/przyznana UE, może być odmienne w ustaleniach TSUE i TK. Są to bowiem odrębne pojęcia usytuowane w autonomicznych porządkach prawnych, a treść każdego z nich jest ustalana przez odrębne i niezależne od siebie organy. Świadomość zagrożeń powstających przy zaistnieniu takich rozbieżności (konfliktu) istniała od lat. Z tego powodu przez te lata występował pomiędzy sądami konstytucyjnymi państw członkowskich a TSUE (wcześniej Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości) swoisty, bo niepisany konsensus polegający na bardzo wstrzemięźliwym (ostrożnym) wykonywaniu swoich kompetencji w obszarach, które mogłyby rodzić ów konflikt. Obecnie, jak się wydaje, TSUE odchodzi od ww. założenia, co zmienia w sposób zasadniczy relacje między UE a państwami członkowskimi. Sytuacja ta zdaje się potwierdzać wyrażoną niedawno w publicystyce opinię, zgodnie z którą Komisja Europejska, Parlament i TSUE wzmacniają się wzajemnie wobec Rady (a więc państw członkowskich), bo dobrze wiedzą, że każda z tych instytucji na tym korzysta. Traktaty UE są bowiem tak skonstruowane, że tam, gdzie przyznają kompetencje Parlamentowi, tam też dają je TSUE, a tam, gdzie je dają Komisji, tam zyskuje i Parlament. TSUE zaś w sytuacji sporu Komisji z państwami członkowskimi „z pewnością stanie po stronie Komisji", bo dzięki temu może sobie przyznać kompetencje (K. Bachmann, „Praworządność – koniec kompromisów", „Tygodnik Powszechny" z 13.10.2020 r.). TSUE, dokonując rozszerzającej wykładni traktatów, poszerza więc w praktyce kompetencje UE, co wprost prowadzi do rozwiązań sprzecznych z Konstytucją RP. W tym przypadku bowiem sędziowie zgodnie z jej art. 178 podlegają tylko konstytucji i ustawom. TSUE zaś twierdzi, że sędziowie mogą pomijać konstytucyjne i ustawowe postanowienia, a więc ich nie stosować, w sytuacji gdy pozostają one w sprzeczności z prawem UE, co z kolei będzie najczęściej opierać się na odpowiedniej decyzji samego TSUE. Tym samym konstytucja będąca z jednej strony podstawą przystąpienia Polski do UE i przekazywania jej kompetencji, a z drugiej aktem będącym wyrazem woli narodu miałaby bezwzględnie ustępować miejsca prawu, którego legitymacja demokratyczna jest nader skromna.

Rola sądów

U początków integracji europejskiej państwa członkowskie zgodziły się, aby ich organy (sądy) rozstrzygały spory powstałe przy stosowaniu prawa wspólnotowego/unijnego („użyczyły" niejako WE/UE „swoich" sądów), co po latach spowodowało roszczenia UE do oceny systemu wymiaru sprawiedliwości, a istotną podstawą takiego roszczenia jest właśnie to, że owe organy orzekają na podstawie prawa UE.

Kierunek ewolucji UE wyznaczany orzecznictwem TSUE inicjowanym przez polskie pytania prejudycjalne zmierza do sprowadzenia konstytucji państw członkowskich do rangi aktów o najwyższej pozycji prawnej na poziomie landów, stanów czy krajów tworzących państwo federalne. Nie wydaje się, aby taki kierunek zmian długofalowo dobrze służył integracji i współpracy w Europie.

Autor jest sędzią Sądu Najwyższego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych

Trybunał Sprawiedliwości UE na skutek pytania prejudycjalnego NSA wydał 2 marca 2021 r. kolejny już wyrok dotyczący reform polskiego systemu sądownictwa (ECU:EU:C:2021:153). Jego znaczenie poważnie wykracza jednak poza polskie spory o kształt władzy sądowniczej. Może on bowiem stanowić istotny element kształtujących się ewolucyjnie nowych relacji między organizacją międzynarodową, jaką jest UE, a jej założycielami – państwami członkowskimi. W tym sensie ma on charakter ustrojowy.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?