Doprowadzić do tego może procedowana właśnie w trybie obiegowym nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii. Państwowy drzewny monopolista mierzy się z problemem braku zbytu na surowiec. To efekt sytuacji, w jakiej znaleźli się jego odbiorcy z powodu pandemii.
Ministerstwo Środowiska uznało więc, że materiał, z którego produkowano dotąd np. elementy meblowe, powinien móc trafić do spalenia w elektrowniach, co podreperuje budżet Lasów. Aktualnie obowiązujące przepisy nie zezwalają na to. W projekcie noweli zaproponowano więc zmianę definicji drzewa energetycznego i umożliwienie sprzedaży surowca „niebędącego drewnem tartacznym i skrawanym” elektrowniom w okresie od 1 lipca 2020 r. do 31 grudnia 2021 r.
Czytaj też: Polskie lasy trafią do pieców przez koronawirusa
Resort rozwoju nie ukrywa, że zmiana ta może się okazać gwoździem do trumny branży będącej do niedawna liderem eksportowym w kraju. „Zaproponowany zapis po raz kolejny tworzy niekorzystną sytuację dla przemysłu drzewnego. Aktualnie występujące trudności w odbiorze drewna przez przedsiębiorców przetwarzających surowiec drzewny, związane są z katastrofalną sytuacją produkcyjną i finansową tych firm, będącą skutkiem pandemii. W momencie odmrożenia gospodarki i powrotu koniunktury produkcja w tych firmach zostanie ponownie uruchomiona i drewno będzie odbierane z lasu na bieżąco” – podkreśla Krzysztof Mazur, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju w piśmie do przewodniczącego Stałego Komitetu RM.