Jan Maciejewski: Tysiącletnie królestwo

Jak Artur miał Excalibur, tak Bolesław – Szczerbiec. U boku pierwszego stał Merlin, drugiego – Adalbert. Jednego i drugiego chcieli sprowadzić do siebie Rzymianie; Artura – Senat, a Bolesława Otton III chciał uwieńczyć cesarskim diademem. Obaj oparli się tej pokusie.

Publikacja: 02.05.2024 17:00

Jan Maciejewski

Jan Maciejewski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Był polskim królem Arturem. Jest nim nadal, bo – czego jak czego – ale tego akurat statusu, wyróżnienia, obowiązku nie da się stracić ani zrzec. Nie można przestać być wyczekiwanym. I tym akurat czekaniem – na tego, który był na początku i raz jeszcze zacznie wszystko od nowa – nie sposób się znudzić. Wygna zdrajców, nagrodzi sprawiedliwych, zmiażdży wrogów, otoczy opieką słabych. Właściwie nie marzy się o królu Arturze, władcy powracającym zza Morza, spoza czasu. Tego powrotu, jego samego – pragnie się jak otwarcia okna w gorącym, zatęchłym pomieszczeniu. Jeśli wspólnota polityczna jest jednością, jednym ciałem, to ciało to ma swoje potrzeby. Pragnienie powrotu króla, TEGO króla, jest więc zjawiskiem z zakresu fizjologii politycznej.

Pozostało 84% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
„Ostatnia przysługa”: Kobieta w desperacji
Plus Minus
„Wieczne państwo. Opowieść o Kazachstanie": Władza tłumaczyć się nie musi
Plus Minus
"Nobody Wants to Die”: Retrokryminał z przyszłości
Plus Minus
Krzysztof Janik: Państwo musi czasem o siebie zadbać
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Plus Minus
Z rodzinnych sag tylko Soprano